Popularne posty

09:28

POD TAFLĄ - LOUISE O'NEILL

POD TAFLĄ - LOUISE O'NEILL
"Jesteśmy kobietami. A kobiety to przecież wojowniczki"




TYTUŁ: POD TAFLĄ
AUTOR:  LOUISE O'NEILL
WYDAWNICTWO: WE NEED YA

Data wydania: 31 lipca 2019
ISBN :9788366381001
Tytuł oryginału:
The Surface Breaks: A reimagining of The Little Mermaid
Liczba stron: 335

Muszę przyznać, że mam nie lada problem z oceną tej książki. Po pierwsze nie dajcie zwieść się okładce, jeśli liczycie na uroczy retelling Małej Syrenki w disneyowskim wydaniu, to możecie srogo się przeliczyć. Ostrzegam, że nie jest to też lektura dla najmłodszych czytelników.  Dla kogo, więc powstało "Pod Taflą" i czy współczesne retelling wciąż pomagają nam zrozumieć rzeczywistość w podobny sposób jak robiły to kiedyś baśnie?


FABUŁA 

i o tym jak różnie postrzegamy feminizm

"Wytrenowano nas, byśmy były miłe pożądały męskiej uwagi, dostrzegały w zachwyconych spojrzeniach potwierdzenia własnej wartości. Czy zatem mamy narzekać, jeśli uwaga, jaką obdarza nas mężczyzna nie odpowiada naszym gustom?"


Fabuła za to nie zaskoczy nikogo kto zna oryginalną wersję baśni Andersena, bo to właśnie na niej, dużo mroczniejszej, smutniejszej i pozbawionej szczęśliwego zakończenia, w dużej mierze autorka opiera fabułę swojej książki.
I muszę przyznać, że to było dla mnie najmocniejszym punktem powieści, po pierwszej połowie książki, która była nieco nużąca, druga oferuje nam przepyszną tragiczną opowieść z nutką grozy, i to takiej grozy którą lubię najbardziej, tej która mieszka głęboko w człowieku i doprowadza do szaleństwa. 

Biorąc się za czytanie "Pod Taflą" musicie być również przygotowani na to, że niemal każda męska postać to samiec alfa, szowinista, nieudacznik lub zwyrodnialec różnej maści. I tu miałam mały problem z odbiorem tej powieści, bo o ile rozumiem, że w baśniach postacie często są podkoloryzowane, aby uwydatnić ich cechy o tyle uważam, że mężczyźni zostali potraktowani nieco zbyt szablonowo. Tego zgrzytu w "feministycznym" przekazie dopełniał mi fakt, że w pewnym momencie kobiety zmieniają się w takich samych predatorów jak uprzednio znienawidzeni przez nich mężczyźni, i cóż ja z bólem przyznaje, że nie na tym polega feminizm. 

"Zawsze to kobiety są wszystkiemu winne. Zauważyłaś? Żony mają opinię zrzędliwych bab. Kochanka to suka, która zdradziła swoje siostry. A mężczyźni prześlizgują się przez życie wolni od winy"


Podobały mi się za to wątki, które autorka sama wprowadziła do powieści , historia matki Małej Syrenki, czy Wiedźmy Morskiej świetnie dopełniały fabułę i dodały jej nowej świeżości. 





KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+lubicie retellingi
+nie boicie się dużo mroczniejszej wersji Małej Syrenki
+lubicie książki z #girlpower


KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

- unikacie treści takich jak: molestowanie czy przemoc 
-jako dzieci baliście się Urszuli


OCENA:

7/10 
  ✩ ✩ ✩ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ 



OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:
Czy ja muszę coś więcej dodawać? 💙💙💙


PODSUMOWANIE:

"Pod Taflą" porusza bardzo wiele ważnych tematów związanych z problemami kobiet w świecie rządzonym przez mężczyzn, o przedmiotowym i powierzchownym traktowaniu, wykorzystywaniu , molestowaniu, znęcaniu się, przemocy, o tym jak często kobiety muszą pracować dwa razy ciężej, aby być zauważoną. To historia o walce o swój głos, o wolność i równość, i choć nie zgadzam się, ze wszystkimi argumentami jakimi posłużyła się autorka, to i tak oceniam powieść wysoko i zachęcam do czytania. Bo zmusza do myślenia, do zastanowienia się, bo motywuje i pokazuje, że nikt nie ma prawa zabierać nam głosu!

Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii na temat tej książki, na temat #girlpower i feminizmu. A może macie inne godne polecenia książki w tej tematyce? 

Alámenë,

Bestia

16:41

PREMIERA : NIEBO NA WŁASNOŚĆ - LUKE ALLNUTT

PREMIERA : NIEBO NA WŁASNOŚĆ - LUKE ALLNUTT
"Czasami doświadczamy miłości w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak łatwo mogą kogoś rozczulić."







TYTUŁ: NIEBO NA WŁASNOŚĆ
AUTOR:  LUKE ALLNUTT
WYDAWNICTWO: OTWARTE


Data wydania: 16 lipca 2018
ISBN :9788375155020
Liczba stron: 400



"Wyniki badań Jacka zdają się jasno wskazywać na tak zwanego glejaka; jest to rodzaj guza mózgu" to słowa; których żaden rodzic nigdy nie powinien usłyszeć. To również diagnoza, którą słyszą Anna i Rob, kiedy udają się na konsultację ze swoim 5 letnim synkiem Jackiem. Co robić, kiedy nasze życie traci sens? Czy można pogodzić się z nieuchronną utratą bliskiej osoby? Walczyć do końca, czy skupić się na celebrowaniu każdej chwili, która nam została? Z tymi i wieloma innymi pytaniami, przyjdzie  zmierzyć się naszym bohaterom, w chwili, gdy jedna diagnoza wywraca ich poukładane życie do góry nogami.


FABUŁA
Zapewne domyślacie się, że to nie jest powieść ani lekka, ani łatwa. "Niebo na własność" to powieść wyjątkowa, poruszająca i grająca na naszych najczulszych emocjach.  Narratorem jest Rob i to on będzie prowadził nas przez całe prawie 400 stron książki. Patrząc na świat oczami Roba, poznajemy Annę, ich pierwsze spotkanie, pierwsze zauroczenie, wspólne plany i muszę szczerze przyznać, że bardzo podobało w jaki sposób autor przedstawił swoich bohaterów. Polubiłam Annę i Roba, głównie za ich wady, za jak byli nie idealni,  sposób w jaki się uzupełniali był pełen uczucia i skradł moje serce. Autor posługuje się bardzo plastycznym językiem, nieco poetyckim, kiedy opisuje ważne dla powieści miejsca i wydarzenia. Przez co jeszcze bardziej czujemy, i przeżywamy każde uczucia bohaterów.




Staliśmy tak przez chwilę, niczym czwororęki olbrzym wsłuchując się w odgłos policyjnych syren w oddali, szum ruchu ulicznego, miejski gwar; dźwięki, na które zwraca się uwagę dopiero wtedy, gdy zamilkną.


KIEDY ŻYCIE TRACI SENS...

Niebo na własność” to powieść, która zmusza do refleksji, stawia nas przed niesamowicie trudnymi wyborami. Czy warto mieć nadzieję, kiedy lekarze jej nie dają?  Autor z jednej strony przedstawia motywacje rodzica, który jest w stanie poświecić wszystko i wszystkich dla najmniejszej iskierki nadziei, aby uratować ukochane dziecko. Mamy również drugą perspektywę rodzica, który cierpi w samotności, i pragnie wykorzystać cały czas, który pozostał z synem.
Jest to też swoiste studium społeczeństwa i tego jak reaguje na chorobę dziecka, autor przedstawia jak słowa, gesty, te szczere i te jedynie na pokaz wypływają na rodzinę dotkniętą tą osobliwą tragedią. Poznajemy też mroczną i okrutną stronę ludzkiej natury, która czeka jedynie, aby żerować na cierpieniu innych.

Jest to jednak i przede wszystkim powieść o rodzinie, o tym jak w obliczu tragedii tracimy zdrowy rozsądek, jak cierpienie może nas pochłonąć i pociągnąć na samo dno. O tym jak w jeden chwili z najbliższych sobie osób stajemy się sobie obcy, oraz o poszukiwaniu siebie, kiedy nasze życie traci sens.

KSIĄŻKĘ POLECAM:

+ lubicie wzruszające, przepełnione emocjami historie
+ jesteście gotowi na emocjonalny rollercoster
+ jesteście ciekawi jak bohaterowie przetrwają najcięższą próbę w swoim życiu

KSIĄŻKI NIE POLECAM:

- nie przepadacie za wyciskaczami łez
- historie o chorobie dziecka to za dużo na Wasze wrażliwe serca
- obyczajówki to nie Wasza bajka


OCENA:
7/10 
  ✩     ★ ★ ★ ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:

Prosta, skromna i urocza.



PODSUMOWANIE:

Czy polecam? Bardzo! Luke Allnutt zabiera nas na emocjonalny rollercoaster, ale kiedy już wycierając łzy, na miękkich nogach wysiądziemy z wagonika, będziemy zauroczeni tą niezwykłą powieścią oraz tym w jaki sposób autor przedstawił nam historię Luka, Anny i Jacka. 

Za książkę dziękuję:



Alámenë,
Bestia

20:55

UNBOXING - DREAM ME THE WORLD - ONCE UPON A CANDLE

UNBOXING - DREAM ME THE WORLD -  ONCE UPON A CANDLE
“It was impossible, of course. But when did that ever stop any dreamer from dreaming.” 




Witajcie moi książkoholicy!
Dziś przychodzę z nowym unboxingiem 💙
Jak wiecie jestem uzależniona od książkowych gadżetów. Jestem też jednym z tych czytelników, którzy przeważnie czytają zawsze i wszędzie, ale kiedy mogę lubię swoje małe rytuały.

Przy okazji przypomina mi się filmik Marcina, który polecam 😍:



U mnie to kawa w jednym z moich książkowych kubków, ewentualnie coś do przegryzienia, wtedy niczym królowa siadam wśród koców i poduszek. Puszczam muzykę (jaką to zależy od czytanej lektury) i zapalam lampki i świeczki.  No właśnie, a tych ostatnich w moim domu jest całe mnóstwo #hygge 💖
Do niedawna wzdychałam do zagranicznych bookstagramów, które prezentowały swoje piękne słoiczki, ze świecami inspirowanymi książkami.  Co raz sprawdzając czy koszty przesyłki z UK czy USA czasem nie tanieją, marząc żeby poczuć jak pachnie Shire, Hogwart na święta czy Rhysand... (mmm 💜💜💜). Już w zeszłym roku jedna polska marka wypuściła kilka świec, zamówiłam podekscytowana, tylko po to, żeby dowiedzieć się że Gryffindor pachnie serem... autentycznie ta świeczka pachnie serem 😅 a Dwór Nocy jak odświeżacz do WC... cóż kto wie może Illyrowie lubią w szczególny sposób dbać o świeżość toalet ;)

Jednak w końcu pojawiła się firma, która spełnia moje marzenia książkozapachoholika, Once Upon a Candle robi absolutnie genialne świeczki! Wykonanie i przede wszystkim zapachy są obłędne💗💗💗 Więc kiedy pojawiła się informacja o tym, że przygotowują boxa, nie wahałam się ani chwili, i oto co dostałam.

BOX KWIETNIOWY- DREAM THE WORLD 

Inspiracje:

Król kruków- Maggie Stiefvater
Marzyciel - Laini Taylor
Szóstka Wron - Leigh Bardugo




Po otwarciu zawartość prezentowała się następująco:


W końcu nawet Bimber nie potrafił się oprzeć tym zapachom... lub kartonowi ;)
Przyjrzyjmy się bliżej zawartości :

3 ŚWIECE

- jedna o pojemności 135 ml  
"Dream the world" o zapachu mięty i czekolady
- dwie o pojemności 60 ml
"Strange the Dreamer" o zapachu zielonych jabłek i porzeczki
"No mourners, no funerals" o zapachu paczuli, drzewa sandałowego i jaśminu  





Zapach czekolady i mięty najmniej przypadł mi do gustu jest bardzo intensywny, ale po dłuższym "wąchaniu" zaczął mi się podobać.
Za to dwie pozostałe świeczki pachną przepięknie, "Marzyciel" dopiero czeka na przeczytanie, ale świeczka inspirowana tą książką pachnie owocowo i świeżo.
Moim absolutnym faworytem jest jednak "No mourners, no funerals", i zupełnie szczerze, kiedy powąchałam tę świeczkę i przypomniałam sobie zakończenie "Królestwa Kanciarzy" łezka zakręciła się w oku ❤

2 ZAKŁADKI:



Wydrukowane na mocnym błyszczącym papierze, razem tworzą serce i piękny cytat Leigh Bardugo. Aż mam ochotę wrócić do przygód Kaza i jego ekipy Wron.

GRAFIKA 


Piękna grafika A5 inspirowana "Marzycielem", idealnie będzie prezentować się w ramce na ścianie.

KOŁOZESZYT


Czy ta okładka nie jest przepiękna? Kołozeszytów nigdy za mało ;) Szczególnie tych tak zjawiskowo pięknych.

PRZYPINKA


Co prawda przypinek nie używam, "Króla kruków" też jeszcze nie czytałam, ale cytat bardzo mi się podoba. Może najwyższy czas nadrobić zaległości w tej lekturze ;)

KUBEK


Dream up something wild and impossible 💙

Muszę czym prędzej zabrać się za "Marzyciela" koniecznie popijając kawkę z tego cuda. Piękna grafika i bardzo dobre wykonanie.

PODSUMOWANIE:

Jestem oczarowana zawartością boxa i zostaję ogromną fanką tej marki.  
Kolejny box będzie inspirowany ACOTARem i już nie mogę się doczekać! Firmie udało się nawiązać współpracę z zagranicznymi twórcami  t.j. @dreamyandcoand @morgana0anagrom . 
Jeśli więc tak jak ja lubicie książkowe gadżety By Once Upon A Candle polecam Wam serdecznie. Jestem pewna, że te zapachy zachywycą Was równie mocno jak mnie.

A jak to jest z Wami? Lubicie książkowe gadżety i boxy?
Które są Waszymi ulubieńcami?

Alámenë,
Bestia







20:34

PIERWSZY RÓG - RICHARD SCHWARTZ

PIERWSZY RÓG - RICHARD SCHWARTZ
"Miałem niedobre przeczucie, że życie nas wszystkich zależy od tego, czy zdołamy rozwikłać tę zagadkę"


TYTUŁ: PIERWSZY RÓG
AUTOR:  RICHARD SCHWARTZ
CYKL: TAJEMNICA ASKIRU (tom I)
WYDAWNICTWO : INITIUM


Tytuł oryginału: Das erste horn. 
Data wydania: 20 kwietnia 2018
ISBN :9788362577682
Liczba stron: 464



Kiedy pojawiły się pierwsze zapowiedzi "Pierwszego rogu" Richarda Schwartz'a wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę, i choć twórczość niemieckiego autora była mi do tej pory nieznana, to tęskniłam bardzo do fantasy w jej klasycznej odsłonie. Tawerna, burza śnieżna, i cała masa tajemniczych postaci. Czy "Pierwszy Róg" zaspokoił moje stęsknione dobrego fantasy serce fana?



FABUŁA

Schwartz zabiera czytelnika do zajazdu "Pod Głowomłotem", gdzie nasi bohaterowie są skazani na swoje towarzystwo z powodu szalejącej wokół mroźnej zamieci, która skutecznie uniemożliwia im dalszą podróż. Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, a całą historię opowie nam tajemniczy Ser Havalad. Już od samego początku autor przedstawia nam całą paletę bohaterów, których historię poznamy na kartach "Pierwszego Rogu", piękną pół elfkę, kupca podróżującego z eskortą, bandytów na czele z ich cieszącym się złą sławą hersztem i jeszcze kilkoma innymi postaciami, których frajdę z poznawania zostawię Wam, jeśli będziecie mieli ochotę sięgnąć po "Pierwszy Róg"😀
Muszę przyznać, że nie pamiętam książki, której prawie 500 stronicowa akcja rozgrywałabym się na tak małej przestrzeni, ale zapewniam Was ta gospoda tylko z pozoru wydaje się miejscem, które może być nudne. Bowiem skrywa ona w sobie nie mniej tajemnic co nasi bohaterowie.
Kiedy już pierwszej nocy dochodzi do brutalnej zbrodni, mieszkańcy zajazdu stają przed nie lada dylematem, jak zaufać sobie nawzajem i zapobiec dalszym tragediom, skoro wśród nich znajduje się morderca?



WIĘŹNIOWIE BURZY

"Jeśli przeczucie mnie nie myliło, byliśmy zmuszeni spędzić tu kilka kolejnych dni.(...) Przyjrzałem się pozostałym osobom, z którymi - chcąc nie chcąc- musieliśmy w najbliższym czasie dzielić strawę i dach nad głową. Wszyscy byliśmy więźniami burzy"

Kiedy fabuła książki pomału kręci się wokół rozwiązywania zagadki śmierci parobka, autor kawałek po kawałku odkrywa przed nami kolejne sekrety kryjące się w gospodzie, jak i w samych bohaterach. Obawiałam się nieco, że z powodu braku dynamicznej akcji powieść wyda mi się nudna, jednak o dziwo wcale tak nie było. Pierwsza cześć książki to mnóstwo dialogów, i obserwacji Havalda dzięki czemu z każdą stroną coraz bardziej poznajemy bohaterów, krok po kroku odkrywamy ich tajemnice. Zanim się zorientowałam, już miałam wyrobione zdanie na temat części postaci, a jest ich cały barwny przekrój. Obok Havalda, który wydał mi się szalenie ciekawy, pokochałam Zohorę, i mam ogromną nadzieję, że w kolejnych tomach poznam więcej z historii Mrocznej Eflki.
No właśnie piszę o kolejnych tomach to cały ten zabieg, kiedy w dusznej, napakowanej emocjami zamkniętej przestraszeni, poznajemy dogłębnie bohaterów, ich lęki, najgorsze i najlepsze cechy jest świetnym pomysłem na wprowadzenie do cyklu. W pierwszym tomie kronik Askiru, prawdziwa akcja pojawia się dopiero pod koniec książki, ale mam przy tym wrażenie, że już doskonale poznałam bohaterów, nawet doświadczyłam ich przemian i teraz jestem gotowa wyjść z dusznej gospody i ruszać z nimi w świat. :)

KSIĄŻKĘ POLECAM:

+ każdemu fanowi fantastyki
+ jeśli tak jak ja stęskniliście się za odrobiną klasyki z tego gatunku
+ jesteście ciekawi co może się wydarzyć,  kiedy zamknie się w jednym budynku, kilka legendarnych badassów ;)

KSIĄŻKI NIE POLECAM:
- nie lubcie literatury fantasy
-od książki oczekujecie akcji, nie interesują Was przydługie wstępy


OCENA:
7/10 
  ✩     ★ ★ ★ ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:




Hmm jakby ładnie powiedzieć, że ta okładka nie przypadła mi do gustu? ; ) Grafika jest niewyraźna, faktura czcionek różna, a napis na grzbiecie nieczytelny :(




PODSUMOWANIE:

Polecam! Jeśli oczekujecie od "Pierwszego rogu" wartkiej akcji i mnóstwa przygód to możecie nieco się rozczarować. Jeśli za to dacie szanse autorowi na powolne przedstawienie niezwykle ciekawych i przemyślanych bohaterów, ukazania rąbka ich tajemnic, nie będziecie zawiedzeni. Nie brakuje w niej świetnych opisów, dialogów i humoru. To nie jest jeszcze epickie fantasy, ale ma duży potencjał stanąć na wysokości zadania w kolejnych tomach. Póki co to bardzo dobre wprowadzenie do serii, po którą z chęcią w przyszłości znów sięgnę.

A wy czytaliście już "Pierwszy róg"?
Jaka jest Wasza opinia?

Alámenë,
Bestia


22:12

PAPIEROWA KSIĘŻNICZKA - ERIN WATT

PAPIEROWA KSIĘŻNICZKA - ERIN WATT
"Otworzyłam się przed nim i wyjawiłam swoje uczucia, a on kazał mi je zatrzymać. Zrobił to dość delikatnie, ale nawet czysty nóż potrafi zadać bolesną ranę."



TYTUŁ: PAPIEROWA KSIĘŻNICZKA
AUTOR:  ERIN WATT
CYKL: SERIA KRÓLEWSKA (tom I)
WYDAWNICTWO : OTWARTE


Tytuł oryginału: Paper Princess
Data wydania: 14 marca 2018
ISBN :9788375154887
Liczba stron: 400

Ciężko było nie usłyszeć o "Papierowej księżniczce" i kontrowersyjnych opiniach wokół niej. Muszę przyznać, że ani Jen Frederick ani Elle Kennedy czyli dwie autorki, które razem tworzą pod pseudonimem Erin Watt nie są mi znane. Tu wychodzi mój brak znajomości romansów, ale dałam szansę autorkom, w końcu jeśli przekonałby mnie w duecie to pewnie z chęcią sięgnę po ich twórczość również solo. No właśnie, tylko czy przekonały? Czy "Papierowa Księżniczka" jest lekturą wyjątkową i niezwykłą? Czy może to szkodliwy twór, który należy omijać z daleka?

FABUŁA:

Życie Elli Harper dalekie jest od ideału. Właściwie to nawet bardzo dalekie, jest zaledwie siedemnastoletnią dziewczyną, a już musiała przeżyć utratę matki, która zmagała się ze śmiertelną chorobą. Ella całkiem dobrze radzi sobie w szkole, a jako że ma całkiem zgrabną figurę, to na utrzymanie zarabia tańcząc w klubie ze striptizem. Całe jej życie ulega jednak diametralnej zmianie kiedy w jej szkole pojawia się Callum Royal i twierdzi, że jako najlepszy przyjaciel jej zmarłego ojca zostanie jej opiekunem prawnym. Obiecuje jej, że zapewni jej dach nad głową i zapewni najlepszą edukację. Ella marzy o tym by zdobyć dobry zawód i móc być niezależną, więc nie mając zbyt wiele do stracenia zgadza się na propozycję Calluma. Jej wybawca jest obrzydliwie bogaty i sam wychowuje 5 synów, spośród których wybór który jest większym dupkiem byłoby nie lada wyzwaniem. Ach i oczywiście każdy z nich wygląda jak milion dolarów. Fabuła kręci się właściwie głównie wokół toksycznych relacji pomiędzy ojcem i synami oraz pomiędzy Ellą i braćmi Royal. Bo jeśli wspomniałam, że Ella nie miała w życiu łatwo żyjąc jako nastoletnia striptizerka, to okazuje się to wręcz sielanką przy to co zgotują jej nowi "bracia".




CRUEL INTENTIONS:

Kojarzycie może film "Szkoła uwodzenia"? Ta książka, trochę mi go przypomina. To z jednej strony powieść, która momentami wzbudzi w was niesmak czy wręcz zażenowanie.

"Ma wszystko, czego może pragnąć dziewczyna- umięśnione ciało, przystojną twarz, która będzie wyglądać świetnie przez długie lata, pieniądze i to coś"

Kiedy przeczytałam ten cytat zawołałam niezwłocznie mojego lubego oznajmiając mu, że gdyby zabrakło mnie kiedyś na tym padole musi wiedzieć czego pragną kobiety... O litości ;)

Z drugiej jednak strony to powieść o toksycznych relacjach, o młodych ludziach, którzy próbują radzić sobie z problemami, na swój własny, czasem egoistyczny, czasem zupełnie altruistyczny sposób. Bohaterowie są bardzo charakterystyczni, i żaden z nich nie jest dobry czy zły. Z czasem poznajemy ich motywacje i powód dlaczego są tacy, a nie inni.

Styl autorek jest prosty, przystępny, a sama powieść nie wymaga od czytelnika wielkiego skupienia, czyta się szybko, mi skończenie książki zajęło zaledwie jeden dzień.



CZY KSIĄŻKA MOŻE BYĆ SZKODLIWA?

Nie wiem czy to był zamierzony PR, czy ta książka rzeczywiście wywołuje takie skrajne emocje, ale zdecydowanie było to dużo szumu... o nic. Ot książka o siedemnastolatce, striptizerce, która trafia do domu pełnego nie kryjących swojej niechęci, dużych dzieciaków. Jeśli ktoś chce doszuka się tam patologii i niewłaściwych zachowań, lecz równie dobrze można odebrać tę książkę jako powieść o młodych, zagubionych w życiu ludziach, którzy na swój sposób starają się o siebie dbać i wkraczać w dorosłość. Przecież o to chodzi w książkach, że każdy z nas odbiera je na swój sposób, dla jednych będzie do bubel, dla innych łamiąca serce historia. Książka, która dla jednej osoby okaże się niestrawną męczarnią, dla drugiego czytelnia trafi właśnie w ten moment w jego życiu, kiedy ją pokocha.  Ja również czasem przewracałam oczami czytając "Papierową księżniczkę" mamrocząc przekleństwa pod adresem bohaterów, a z drugiej strony trochę kibicowałam ich poczynaniom. Przeczytałam to ekspresowo, i kto wie może i skuszę się na drugi tom, ot taki odmóżdżacz, ani wybitny ani przesadnie zły.
Stąd moje pytanie, czy według was książki mogą być szkodliwe?
Ja w swoim życiu czytałam masę bubli i książek, których zwyczajnie nie lubię, ale czy któraś z nich mi zaszkodziła? Nie. Nie rozumiem za bardzo cóż takiego ma mi zaszkodzić, czy po przeczytaniu kryminału z genialnym mordercą, mam ochotę iść w jego ślady? Nie, bo jeśli ktoś mnie jako czytelnika traktuje jako osobę myślącą to wie, że tego nie zrobię.
Ok, może nie licząc czekania na list z Hogwartu, który jestem pewna zawinął sami-wiecie-kto... ;) 
Spójrzcie na taki sztandarowy przykład pana o 50 twarzach, mimo najlepszych chęci przeczytałam 1,5 książki i rzuciłam tym w kąt, ale pamiętacie cały wysyp informacji o tym jak to SDM stało się modne, zakrawało to na niemal rewolucje seksualną. I mimo, literatura z tego była żadna to czy komuś to zaszkodziło? Może czyjaś wewnętrzna bogini została z kilkoma siniakami, ale ile miała z tego przyjemności ;)
Czy mi Grey zaszkodził? W żadnym wypadku.
Trochę frustruje mnie takie oskarżanie książki o bycie szkodliwą, każdy czytelnik ma swój rozum i umie odróżnić prawdę od fikcji. Czy fakt, że zachowanie  bohatera jest złe, patologiczne i niemoralne sprawia, że takie postacie nie mają istnieć? To, że autor nie pokazuje, że coś jest złe powinno być krytykowane?
Jedyny przykład książki, który faktycznie mnie zbulwersował to nasza rodzima gwiazda Katarzyna M i jej "Bezdomna", gdzie autorka nie mając żadnego pojęcia o chorobie dwubiegunowej, opisała chorujących na nią ludzi jako nieobliczalnych wariatów. Jak to się skończyło, chyba część z nas wie.


KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+lubicie książki o toksycznych relacjach
+nie boicie się, że książka Wam "zaszkodzi"
+macie ochotę na odmóżdżenie w towarzystwie 5 super przystojnych i obrzydliwie bogatych braci Royal

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
- liczycie na romans wszech czasów- to zdecydowanie bardziej guilty pleasure ;)
-rozpieszczone nastolatki i ich problemy to nie na Wasze siły


OCENA:
5/10 
  ✩       ★ ★ ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:




Choć na żywo nie robi takiego wrażenia, ta okładka wygląda cudownie na zdjęciach 💛




PODSUMOWANIE:

Cóż wybitna literatura to nie była, ale też nie oceniałabym jej zbyt surowo. Przeczytałam tę książkę ekspresowo, i w żaden sposób nie wydała mi się szkodliwa czy zła.
Po przeczytaniu zakończenia, miałam nawet nie małą chęć sięgnięcia po drugi tom,  więc gdzieś pośród tego guilty pleasure trochę przywiązałam się do bohaterów.
Nie jest to jednak lektura, do której będę wracać, zachwytów i hejtu również nie podzielam, ale nie żałuję, że udało mi się wyrobić własne zdanie, i serdecznie Wam to polecam :)
A jak jest z Wami? Co sądzicie o "Papierowej księżniczce"?
I jak to jest z szkodliwością książek? Czy według Was książka może zaszkodzić?


Alámenë,
Bestia


13:54

CZAROWNICA - CAMILLA LACKBERG

CZAROWNICA - CAMILLA LACKBERG
"Prawdziwą władzę zdobywamy dopiero wtedy, gdy przestajemy się bać, że coś utracimy."



TYTUŁ: CZAROWNICA
AUTOR:  CAMILLA LÄCKBERG
CYKL: SAGA O FJALLBACE (tom X)
WYDAWNICTWO : CZARNA OWCA


Tytuł oryginału: Haxan
Data wydania: 8 listopada 2017
ISBN :9788380150799
Liczba stron: 592

Camilli Lackberg nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi skandynawskich kryminałów.  Ja sama, choć obecnie nieco mniej niżbym chciała, lubię czytać kryminały, a te pochodzące z mroźnych krain na północy to moi faworyci. Lackberg poznałam już lata temu, i moja przygoda z nią trwa do tej pory. Przecieram oczy widząc, iż to już 10 (!) tom sagi o Fjallbace zawitał na półki w zeszłym roku. Co wyróżnia Lackberg? To kryminały z mocno zaznaczonym wątkiem obyczajowym, czytelnicy, którym mogą przeszkadzać opisy miłosnych rozterek, ciążowych dolegliwości czy zwyczajnych rodzinnych problemów, mogą nie polubić się z prozą Lackberg. Ja z reguły jestem zwolenniczką kryminałów skupiających się na zbrodniach i śledztwie, i sama czasem przewracałam oczami nad opisami spuchniętych ciążowych stóp, czy kolejnych życiowych błędów bohaterów powieści, jednak muszę szczerze Wam przyznać, że ma to swój urok. Bo nagle sięgając po 10 tom  okazuje się, że bohaterowie są dla nas niczym rodzina, tak dobrze zdążyliśmy ich poznać. Lackberg to również mistrzyni łączenia wątków , w jej powieściach przeskakujemy w czasie o kilka, kilkanaście czy nawet kilkaset lat,aby poznać pozornie nie związanych ze sobą bohaterów i historie. Piszę pozornie bo, śmiało możemy pobawić się w detektywów i sami postarać się połączyć zagadki z przeszłości z nową zbrodnią w Fjallbace. Czy 10 tom przygód mieszkańców szwedzkiego miasteczka, dalej trzyma poziom?



FABUŁA:

Historia zaczyna się od zaginięcia czteroletniej dziewczynki, policjanci i mieszkańcy natychmiastowo biorą się do poszukiwań. Jednak wszyscy przeczuwają najgorsze, a to za sprawą bliźniaczo podobnej zbrodni, która trzydzieści lat wcześniej zakończyła się tragedią. Jakby tego było mało, sprawczynie tamtej zbrodni, przybywają właśnie w miasteczku. Jedna z kobiet mieszka z rodziną w sąsiedztwie farmy zaginionej dziewczynki, druga jest światowej sławy aktorką, która przyjechała z ekipą filmową kręcić film o Ingrid Bergman. Trzydzieści lat temu jako nieletnie dziewczyny, przyznały się do zbrodni, ale ze względu na swój wiek zostały ulgowo potraktowane. Co ciekawe po jakimś czasie obie przyznały, że były niewinne. Gdzie leży prawda?  Kto kłamie? Czy morderca z przed lat dalej jest na wolności?


TRUDNE SPRAWY...

Szczerze przyznam, że tym razem obyczajówka w "Czarownicy", trochę mnie pokonała. Dla mnie osobiście było jej za dużo, i o ile część wątków miało swój związek przyczynowo skutkowy i wiązało się z prowadzonym śledztwem. Tak spora część mnie wynudziła, takie wątki sprawdzają się jako mała odskocznia czy wprowadzenie nieco humoru do książki, której fabuła kręci się wokół zabójstwa, ale borze tucholski, błagam nie pół rozdziału.

Lackberg nigdy nie stroniła od ciężkich tematów, przemoc, kazirodztwo, morderstwa, znęcanie i wszelkiego rodzaju dewiacje społeczne, to tylko niektóre z tematów z którymi mierzymy się w jej powieściach. Tym razem podjęła się obyczajowo ciężkiego tematu, będącego jednocześnie bardzo na czasie- uchodźców z Syrii. Obóz Syryjczyków znajduje się niedaleko Fjallbacki i jak pewnie możecie się domyślać, część mieszkańców nie jest zachwycona obecnością obcokrajowców. A kiedy w miasteczku dochodzi do zbrodni, stają się łatwym kozłem ofiarnym. Temat ważny, opowiedziany mądrze, sprawił że wątek polowania na czarownice zyskał nowego, bardzo aktualnego wymiaru.

Kolejną sprawą jest to co zawsze mnie u Lackberg fascynowało, i mimo schematyczności, sprawiało, że finał powieść rozkładał na łopatki. Czyli wspomniane wcześniej retrospekcje, swoista wielowątkowość, dzięki której poznajemy zło, lub raczej jego narodziny, by później przekonać się jakie zbiera ono żniwo po latach.  W "Czarownicy" cofamy się do 1672 roku, i historii procesów czarownic. No i właśnie, zwykle ten tajemniczy wątek z przeszłości bym powiązany z wątkiem kryminalnym w teraźniejszości, więc czekałam, brnęłam przez kolejne rozdziały w oczekiwaniu na to, że zaraz autorka pokaże jak wodziła mnie za nos. Niestety nic takiego się nie stało. Wszystko to co było dla mnie jasne od początku książki okazało się dokładnie takie jak myślałam. Nie trzeba być geniuszem, żeby odkryć, że każda zbrodnia może być procesem czarownic, gdzie ludzie bezmyślnie osądzają innych. Po przeczytaniu ostaniach stron zamiast "WOW" było co najwyżej "MWEH".

To zabrało mi sporo frajdy z czytania, zabójcę odgadłam dość prędko, chyba pierwszy raz przy czytaniu książek Pani Camilli, i podejrzewam, że to nie dzięki mojej niezwykłej spostrzegawczości. To było banalnie proste.
Sama sprawa kryminalna choć ciekawa to jednak nie wybitna. Coś co potwornie mnie irytowało, to "przeczucia" śledczych. To ile razy prowadzący śledztwo mają "przeczucia, że coś jest nie tak" jest wręcz śmieszne. Wygląda to mniej więcej tak, że np. policjant widzi miejsce zbrodni i ma "przeczucie" coś mu nie pasuje, ale nie wie co. Przypomina sobie o tym oczywiście w kluczowym momencie.
Na łopatki rozłożyła mnie sytuacja kiedy jedna z policjantek spędziła godziny nad pewnym dziennikiem, po czym mąż głównej bohaterki daje jej tenże dziennik mówiąc,że Paula miała "przeczucie" sprawdź to, coś jest nie tak spr. I zgadnijcie co... udaje jej się, bo policjantka ślęcząc nad tym pół godziny nie zauważyła, że codziennie ktoś się tam pojawia, a w dniu zbrodni nie... Osz kur...czaki!


Mimo tych wad książkę czyta się ekspresowo, i choć czepiam się nieco fabuły, to dalej bardzo lubię styl Lackberg, pisze niesamowicie plastycznie, obrazowo i spójnie. Kreacje bohaterów są przemyślane, i każda wprowadzana przez autorkę nieścisłość, układa się w całość w finale.

KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+ lubicie kryminały z mocno zaznaczonym wątkiem obyczajowym
+ jesteście fanami Katarzyny Puzyńskiej

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
- lubicie krymianły skupione na śledztwie, wątki obyczajowe są zbędne
-inne książki Lackberg wam się nie podobały- ta była najsłabsza

OCENA:
7/10 
  ✩   ✩ ★    ★ ★ ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:


Ja kolekcjonuje białą serię (są jeszcze co najmniej dwa inne wydania) bo, ta najbardziej mi się podoba. Od kryminałów nie oczekuje wymyślnych okładek,  im prościej tym lepiej.


PODSUMOWANIE:

Ostatnio popularni pisarze, których lubiłam nieco mnie zawodzą. Najpierw Dan Brown z słabym "Początkiem", teraz Camilla Lackberg z "Czarownicą", która była moim zdaniem dużo gorsza od poprzednich tomów. Czy polecam inne jej ksiązki? Ależ tak, te ponad 20 milionów sprzedanych egzemplarzy, to nie przypadek. Lackberg ma talent, ma swój wypracowany styl, który doceniam i lubię.
Czy tylko mnie zawodzą pisarze, po których książki sięgałam w ciemno?
Macie swoje własne książkowe rozczarowania?

Alámenë,
Bestia

18:58

CARAVAL - STEPHANIE GARBER

CARAVAL - STEPHANIE GARBER
"Welcome, welcome to Caraval! The grandest show on land or by sea. Inside you’ll experience more wonders than most people see in a lifetime. You can sip magic from a cup and buy dreams in a bottle. But before you fully enter into our world, you must remember it’s all a game"





TYTUŁ: CARAVAL
AUTOR:  STEPHANIE GRABER
CYKL: CARAVAL (tom I)
WYDAWNICTWO : HODDER & STOUGHTON


Tytuł polski: Caraval. Chłopak, który smakował jak północ 
Data wydania: 31 stycznia 2017
ISBN :9781250095251
Liczba stron: 407


Przyznaję bez bicia - Caraval skusił mnie okładką. Ale przyznajcie sami czy ona nie jest BOSKA?😍😍😍 Mam w swoich zbiorach pięknie wydane, mam kilka z Barens and Noble Leatherbound Collection, ale to co jest urzekające w Caravalu, to fakt jak idealnie oddaje treść książki. Ogromnie doceniam dbałość autorów o szczegóły, kiedy biorąc do ręki książkę mam poczucie, że całość jest dopracowana w najmniejszym szczególe. Jako czytelnik czuję się miło rozpieszczona.
Caraval czekał, w całej swojej glorii na swoją kolej, bo miałam wątpliwości: bo to znów YA , i choć na goodreads ma ocenę 3.95 to zwyczajnie obawiałam się, że jak to czasem bywa z książkami na które jest duży hype okaże się przeciętniakiem, a za piękną okładką nie będzie czekać nic wyjątkowego.  Caraval najpierw powitał mnie świeżością, której brakowało mi w YA, a później porwał w świat magicznej iluzji, w której nie można wierzyć niczemu i nikomu.


“Every person has the power to change their fate if they are brave enough to fight for what they desire more than anything.” 

FABUŁA:

Historia zaczyna się na wyspie Trisda, gdzie mieszkają dwie siostry Scarlett i Donatella. Ojciec dziewcząt jest gubernatorem i najbogatszym człowiekiem na wyspie, niestety jest też okrutnym i bezwzględnym tyranem. Manipuluje córkami wykorzystując ich wzajemne przywiązanie, zawsze krzywdząc jedną na oczach drugiej i karając je za najmniejsze przewinienia. W życiu starszej siostry  pojawia się okazja, żeby wyrwać się spod tyranii ojca, gdyż ten obiecał oddać ją za żonę pewnemu bogatemu hrabiemu. I o ile taki scenariusz dla większości dziewczyn nie wydaje się spełnieniem marzeń, co najwyżej koszmaru, Scrarlett widzi w tym swoją szansę na ucieczkę i na nowe życie dla siebie i siostry. Jest jeszcze jedno marzenie, które łączy siostry- Caraval. Cieżko wyjaśnić czym właściwie jest owy Caraval. To swego rodzaju przedstawienie, połączenie iluzji, cyrku i bardzo specyficznej gry, rozgrywającej  się w odosobnionym dla ludzi miejscu,  na który wstęp mają jedynie Ci którzy otrzymają zaproszenie. Starsza z sióstr co roku wysyła list do Mistrza Legendy, organizatora Caravalu, z prośbą o zaproszenie jej i siostry na to wyjątkowe wydarzenie. I właśnie w momencie, kiedy Scar ma szansę zmienić życie swoje i swojej siostry poprzez ślub z  hrabią, bohaterki dostają upragnione zaproszenie do udziału w grze.  Scarlett jest gotowa porzucić swoje młodzieńcze marzenia i spełnić swój obowiązek, wychodząc z mąż. Jednak młodsza Tella nie ma zamiaru tak łatwo się poddać i zaakceptować życie, o co najmniej, niepewnej przyszłości. Z pomocą młodego żeglarza, uprowadzają Scareltt, po czym udają się na wyspę mistrza Legendy, aby przyjąć jego zaproszenie i wziąć udział w tej niesamowitej rozgrywce. Wygraną w Caravalu jest spełnienie życzenia zwycięzcy, wystarczy jedynie podążać za wskazówkami tajemniczego Legendy i odnaleźć wskazaną rzecz. Z tym wyjątkiem, że tym razem to nie rzecz została ukryta i czeka na odnalezienie, tym razem jest to siostra Scar - Tella.



BITTER SWEET SYMPHONY

Mam ogromny problem z ocenieniem tej powieści. Z jednej strony zakochałam się w idei Caravalu- rozgrywki, pełnej iluzji.  Iluzji w swojej czystej postaci, gdzie na każdym kroku zaznaczane jest, żeby nie wierzyć niczemu  i nikomu. Podobały mi się dziwne postacie i kreacje, które stworzyła autorka, wróżbita przepowiadający przyszłość z tatuaży? To tylko jeden niezwykły przykład. Czasem dawałam się ponieść gęstej, mrocznej i iskrzącej sekretami atmosferze Caravalu i wtedy czytało mi się tę książkę bardzo dobrze. Słyszałam opinię, że to połączenie Alicji w Krainie Czarów i Igrzysk Śmierci, i faktycznie coś w tym jest :)

“What happens beyond this gate may frighten or excite you, but don’t let any of it trick you. We will try to convince you it’s real, but all of it is a performance. A world built of make-believe. So while we want you to get swept away, be careful of being swept too far away. Dreams that come true can be beautiful, but they can also turn into nightmares when people won’t wake up.” 

Szalenie podobał mi się handel na Caravalu, w którym, aż roi się od rzemieślników świadczących najdziwniejsze na świecie usługi. Możemy zakupić wszystko, jednak nie zapłacimy za nic pieniędzmi. Co byście powiedzieli , gdyby za wskazanie drogi na skróty, ktoś odebrałby na godzinne Wasz głos? Nie? To może wyznanie swojej tajemnicy? Lub jeden dzień z życia? Bardzo łatwo zatracić się w iluzji i zapłacić za to ogromną cenę.

Gdyby ten sam pomysł wykorzystać w literaturze dla dorosłego czytelnika, pewnie byłabym zachwycona, jednak motywy YA nieco popsuły mi zabawę.
Po pierwsze główna bohaterka- Scarlett, sama robiłabym wszystko, żeby uciec od ojca dziewczyn, ale serio pomysł wyjścia za mąż za nieznajomego (którego na dodatek wybrał jej -OJCIEC), wydaje się komuś dobrym pomysłem? I to pomysłem, którego bohaterka będzie się trzymać tak mocno, że nagle marzenie o Caravalu przestaje być ważne? Bo wiecie, Hrabia pisał jej listy i w tych listach pisze jak dobry człowiek.  Serio dziewczyno?! Tyle wystarczy Scar, żeby zaryzykować przyszłość swoją i siostry.
Z czasem nabiera nieco rozumu i pod koniec książki pokazuje charakter, ale niesmak pozostał.
Liczyłam też na nieco więcej rywalizacji z innymi uczestnikami,  cały czas towarzyszymy Scarlett, i chociaż stawka rozgrywki jest ogromna, to nie widziałam specjalnego zaangażowania i rywalizacji, pomiędzy innymi uczestnikami. Myślę, że mogłoby to dodać nieco dynamiki.
Sama intryga zbudowana jest całkiem nieźle, Stephanie Garber pomału odkrywa karty i stara się zaciekawić czytelnika, a czasem nawet sprowadzić na manowce. Bo przecież wszystko jest grą.
Na kartach tej książki nie możecie wierzyć w nich co czytacie.
Było mi mało Caravalu, chciałam więcej dziwnych i tajemniczych postaci,  chciałam więcej zadań i zagadek, więcej tajemnic i iluzji.

“She imagined loving him would feel like falling in love with darkness, frightening and consuming yet utterly beautiful when the stars came out.” 

Oczywiście nie zabrakło romansu, był całkiem miły, nienachalny, chociaż sama z chęcią wybrałabym innego uczestnika gry 🖤.
Sam styl autorki jest naprawdę przyjemny, plastyczny, nie wiem jak z polskim tłumaczeniem, ale w oryginalne czytało się bardzo dobrze.

“Every person has the power to change their fate if they are brave enough to fight for what they desire more than anything.”




KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+ szukacie ciekawej fabuły w kanonie YA
+ lubicie klimaty "The Night Circus" czy "Alicji w Krainie Czarów"
+ nie boicie wejść do gry w, której wszystko jest iluzją

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
-bohaterka, która twierdzi że wyjście za mąż za nieznajomego to dobry pomył- nie jest na Wasze nerwy ;)
- motywy YA już Wam się przejadły
-boicie się jakiej iluzji użyje na Was Mistrz Caravalu, żeby wyciągnąć Wasze najskrytsze lęki...


OCENA:
7/10 
  ✩       ★ ★ ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:
Czy ja muszę jeszcze coś dodawać? #bookporn

PODSUMOWANIE:

Jeśli podejdziecie do Caravalu nie oczekując powieści bez wad, to możecie bawić się naprawdę świetnie. Ja tak właśnie do niej podeszłam i stąd też tak wysoka ocena. Widząc, że Stephanie Garber włożyła całe serce w tak obłędne wydanie swojej debiutanckiej powieści, stwierdziłam - kobieto rób ze mną co chcesz. I postanowiłam cieszyć się tym co mi zaoferowała, a zaoferowała mi coś wyjątkowego.  I mimo widocznych wad, kupiła mnie ta powieść, i z niecierpliwością czekam na drugi tom. "Legendary" wychodzi już w maju, a trzeba przyznać, że postać Legendy wzbudziła moje zainteresowanie :) 
Czy wziełabym udział w  Caravalu znając całe ryzyko?
Z całą pewnością! Chyba muszę wziąć przykład z sióstr Dragana i zacząć wysyłać listy do Mistrza Legendy:)
A wy czytaliście Caraval? A może macie inne godne polecenia i ciekawe YA? Bo choć zawsze obiecuję, że robię sobie od nich przerwę, to nie mogę się oprzeć mojemu guilty pleasure :)

Alámenë,
Bestia
Copyright © 2016 Book Beast , Blogger