19:25

UNBOXING - MOONDRIVE BOX - TRZY MROCZNE KORONY

UNBOXING - MOONDRIVE BOX - TRZY MROCZNE KORONY
Witajcie ksiązkoholicy!

Wybaczcie chwilową ciszę na blogu, powody były dwa- urlop i recenzje, które czekają na publikację, brakowało mi jednak papierowych wersji książek, żeby zrobić im zdjęcia. Książki już doszły, więc możecie spodziewać się nadrobienia wszystkich zaległości :)
Zatem w pierwszym poście w grudniu chcę się z Wami podzielić opinią o najnowszym Moondrive Boxie - "Trzy Mroczne Korony". 




MOONDRIVE BOX

"TRZY MROCZNE KORONY"- pakiet rozszerzony

Trzy Mroczne Korony na Moondrive Shop


Kiedy w październiku pojawiła się informacja o tym, że Moondrive przygotowuje kolejną akcję mającą na celu wydanie książki, jedyną kwestią nad którą się musiałam się zastanowić, było to czy wybrać pakiet podstawowy czy rozszerzony :) Uwielbiam podobne projekty, z chęcią wspieram interesujące mnie akcje crowdfundingowe, a że jestem już właścicielką "Ognistego Boxa" od Moondrive to wiedziałam, że jakość wykonania mnie nie zawiedzie. Jestem ogromną fanką książkowych gadżetów, mam kubki, ubrania, biżuterie, plakaty, figurki i masę innych rzeczy. Jestem jedną z tych osób, które mają książkowe mieszkanie i chodzą w książkowych ciuchach :) Boxy- te których zawartość jest owiana tajemnicą czy takie jak w tym wypadku, kiedy wiem co dostanę -  to dla mnie idealne rozwiązanie. Lubię kiedy do czytania książki mam cały pakiet, czuję że mogę wtedy bardziej wczuć się w klimat powieści. Tak więc do rzeczy, czy "Trzy mroczne korony" spełniły moje oczekiwania? 

Moje pudełko przyszło troszkę wygięte, zdobiły je grafiki z trzema koronami oraz profilami trzech kandydatek do korony, jak również cytatami reklamującymi książkę. Póki co jest dobrze. Jak będzie dalej?



Kiedy otworzyłam pudełko...

...było tylko lepiej 💖💖💖 Oto co otrzymałam pakiecie rozszerzonym:

1x książka "Trzy mroczne korony" Kendare Blake w wydaniu z żółtymi brzegami:

Można było otrzymać również zielone i czerwone wydanie- były wysyłane losowo. Jednak jestem zadowolona z mojej żółtej wersji, kolor jest ładny, wydanie w twardej oprawie robi wrażenie. Dziś mam zamiar zabrać się do czytania, książka ma trochę ponad 350 stron, więc daje sobie 2 dni :)

"Trzy mroczne królowe
w wąwozie się rodzą,
urocze trojaczki
nigdy się nie zgodzą.

Trzy mroczne siostry
słynące urodą,
dwie będą zgubione,
a jedna królową."

 1 x makieta drugiego tomu z gwarancją dostawy pełnej książki

Tak więc, w cenie pakietu mamy również drugi tom, który jest właśnie przygotowywany i zostanie wysłany w pierwszym kwartale 2018 r. bez żadnych dodatkowych kosztów. 

1 x papierowe zakładki i naklejki 
1 x zakładka magnetyczna z motywem Trzech mrocznych koron

 Zakładki są ładne, z pewnością będą dobrze prezentować się w mojej kolekcji. Lubię też tę magnetyczną, często podobnych używam.

1 x mapa wyspy Fennbirn


Uwielbiam mapy. Mam wszystkie mapy moich ukochanych książkowych światów, a część z nich zdobi moje ściany. Ta jest wykonana naprawdę dobrze i jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczona! Mam już ogromną ochotę zaczytać się w Fennbirnie.

1 x pokrowiec na książkę z motywem Trzech mrocznych koron

To jeden z moich dwóch ulubieńców jeśli chodzi o ten box. Byłam dość sceptycznie nastawiona, ale teraz wiem, że zupełnie bezpodstawnie! Materiał jest gruby i solidny, a wykonanie bardzo dobre. Uwielbiam ten pokrowiec i z pewnością będę pakować do niego swoje książki. Brawo Moondrive!

1 x kubek ceraminczy z motywem z książki


I to mój zdecydowany ulubieniec. Jako kawoholik potrzebuję masę kubków, im większe tym lepsze, im bardziej książkowe tym bardziej kradną mi serce. Ten ma obie te cechy, a w dodatku jest pięknie wykonany, czarny matowy z jasnym wzorem, jest rewelacyjny!

1 x audiobook

Audiobooka jeszcze nie otrzymałam, za to dostałam wiadomość od Szopa z Moondrive, iż mój audiobook powstaje i dostanę go jak tylko będzie gotowy. Czy czuję się zawiedziona? Nie. Oczywiście chciałabym go dostać wraz z całym pakietem, jednak rozumiem, że przy podobnych projektach nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Więc poczekam, przy okazji ciesząc się skarbami z tego boxa.

CENA: 64,90 zł (z wliczoną wysyłką) 



PODSUMOWANIE:

Czy jestem zadowolona? O TAK! Box jest cudowny, każdy jego element pasuje do książki, szczegóły są świetnie dopracowane, a pokrowiec i kubek skradły moje serce książkogadżetomanki :)
Polecam kochani, wiem, że wiele osób się waha i twierdzi, że za 65 zł może mieć więcej książek i podaje masę innych argumentów. Zachęcam jednak do spróbowania, sama frajda otwierania boxa jest tego warta. A co do ceny - 65zł za dwie dobrze wydane książki, pokrowiec, mapę i kubek, i to tak dobrej jakości to szalenie mało. 
Polecam Moondrive Shop i czekam na kolejne projekty.

A wy kupujecie boxy?
A może wspieracie jakieś wydania crowdfundingowe? 


Alámenë,
Bestia 














22:23

SZAŁAWIŁA - MARTA KISIEL

SZAŁAWIŁA - MARTA KISIEL
"Wiej, szumiał do niej. Wiej, wiej, wiej, jak najdalej wiej, tam, tam, tam, jak najdalej stąd...Naraz świat zawirował i szaławiła, ta szaławiła, wyciągnęła ręce, żeby uchwycić się wiatru"

TYTUŁ: SZAŁAWIŁA
AUTOR: MARTA KISIEL
CYKL: DOŻYWOCIE (TOM 2.5)
WYDAWNICTWO : UROBOROS





Martę Kisiel kocham. To fakt z, którym nie ma co dyskutować. Kocham "Dożywocie", kocham też "Siłę niższą", "Nomen Omen" kocham nieco mniej ;) Za co kocham? Za to, że tak cudownie dba o moje mięśnie brzucha, bo ostrzegam czytając ją w miejscach publicznych musicie przygotować się na gorszące spojrzenia ludzi- te książki potrafią rozbawić. Kocham za bohaterów, bo czy znajdzie się chodź jedna osoba która nie pokocha anioła w bamboszkach? Tak więc, kiedy pojawiła się informacja o "Szaławile" niczym Licho byłam wniebowzięta. Czy pokochałam również "Szaławiłę"? Cóż to chyba pytanie retoryczne ;)


FABUŁA

"Mówiła o mnie "ta szaławiła". Jestem szaławiłą"

"Szaławiła" to nie powieść, to zaledwie ponad 60 stronicowe opowiadanie wydane w dwóch wersjach- osobno lub jak dodatek do nowego wydania "Dożywocia". Jest to poniekąd kontynuacja jednego z wątków "Dożywocia", ale tym którzy nie czytali zdradzenie, którego zbytnio zaspojleruje powieść, a tego bym za nic w świecie nie chciała. Postaram się zatem przybliżyć nieco fabułę w bezpieczny sposób. "Szaławiła" opowiada o Odzie Kręciszewskiej, która znalazła się w dość osobliwym momencie w życiu. Straciła mamę. Oda ma jednak już swoje 42 lata, i jak to bywa po tak znaczącym wydarzeniu, postanawia zmienić coś w swoim życiu. Kupuje działkę w zapomnianym przez świat miejscu i buduje dom.
Dla nieznających Marty Kisiel bohater + nowy dom = masa przezabawnych kłopotów. Możecie przygotować się na niezapomniane spotkania nie z tej ziemi :)

BOHATEROWIE

Oda to jak do tej pory moja ulubiona kisielowa bohaterka. To niby jedynie opowiadanie, ale zdążyłam poznać Szaławiłę i naprawdę się z nią zżyć. Bo Oda jest cudowna, bo musiała od dziecka mieć swój świat, żeby nie zwariować i to tak ogromnie mnie poruszyło. W tym wypadku nie jest to jedynie lekka i humorystyczna opowieść, mamy też dramat Ody, dowiadujemy się co sprawiło, że jest taka, a nie inna. I mamy w tym prawdę- piękną i niezaprzeczalną, że to my decydujemy kim jesteśmy, a to że jesteśmy inni nie oznacza, że jesteśmy gorsi- nasza inność to nasza wyjątkowość i siła. Oda również to odkrywa w magiczny i dosyć liryczny sposób. Nie mogę doczekać się jej dalszych losów!
Było Licho w bamboszkach, teraz  jest Bazyl w... kopytkach.

"-Och. Och, dżem topry. Ja jesztem Baszyl.
-Baszyl?
-Ne, Baszyl! Pszesz szszszsz"

Marta Kisiel może śmiało napisać poradnik "Jak stworzyć najbardziej urocze postacie"- no przecież Baszyla...tzn. Bazyla nie da się nie pokochać piekielnie mocno 😈

"Ano. I jesztem terasz jak ta rosztarta moszna... Mamusza za młodu kuszyła Szeromszkjego- Bazyl pośpieszył z wyjaśnieniami. - Ne chcze sze chwalycz, ale sz lyteraturom jesztem na bjeżonczo.
-Ku... kurzyła?...
-No wjesz, ten tego...- Bazyl zakręcił zalotnie ogonem, po czym wprawił swe brwi w sugestywny pląs.- Kuszyła!
-Ach, kusiła! Dobra, to ma większy sens."



KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+lubicie książki z dużą dawką humoru
+przeczytaliście już "Dożywocie"-inaczej możecie co nieco sobie zaspojlerować
+diabły, czorty i szalone wiły nie są Wam straszne;)

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

-bliższe spotkania z zjawiskami nadprzyrodzonymi Was nie interesują
-fantastyka z przymrużeniem oka to nie Wasze klimaty
-chcecie żebym się na Was śmiertelnie obraziła ;)

OCENA:
8/10  z serduszkiem
  ✩ ✩       ★ ★ ★ 💗

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:




Pasują idealnie do tematyki i rodzaju książki, jest nieco mrocznie , ale i groteskowo i uroczo. Cuda!



PODSUMOWANIE:

Cóż, mogę więcej napisać. Krótka recenzja, krótkiego opowiadania.  Polecam bo, kocham. Drugiej takiej autorki jak Pani Marta nie znajdziecie. Jej humor do mnie trafia, jej bohaterowie są barwni i bardzo oryginalni, a całość to naprawdę świetne książki. "Szaławiła" mnie urzekła, przypomniała dlaczego skaczę z radości, kiedy słyszę o nowych kisielowych dziełach. Jeśli chcecie książki, która Was rozbawi i na chwilę przeniesie w wir zupełnie niesamowitych historii to serdecznie polecam Wam serię "Dożywocie" i "Szaławiłę" bo, warto! Ogromnie cieszy, że mamy takich autorów w Polsce.

Znacie już Martę Kisiel? A może znacie inne powieści fantasy z dużą dawką humoru? Bo szczerze przyznam, że nie znam polskich czy zagranicznych autorów, którzy piszą podobnie. Jakie książki Was rozbawiły? Z chęcią poznam Wasze zdanie:)

Za swój egzemplarz dziękuję:



Alámenë,
Bestia

21:18

SZAMANKA OD UMARLAKÓW - MARTYNA RADUCHOWSKA

SZAMANKA OD UMARLAKÓW - MARTYNA RADUCHOWSKA
"Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób. Medium nieposiadające za grosz powołania i w dodatku nieprzepadające za duchami... no cóż. Marzenia o lekkim, spokojnym życiu  może sobie wsadzić w ...w buty."



TYTUŁ: SZAMANKA OD UMARLAKÓW
AUTOR: MARTYNA RADUCHOWSKA
CYKL: SZAMANKA OD UMARLAKÓW (TOM I)
WYDAWNICTWO : UROBOROS

Data wydania: 17 sierpnia 2017
ISBN :9788328045231
Liczba stron: 416


"Była jedna rzecz, której nikt o Idzie nie wiedział. Za cholerę nie chciała być wiedźmą"

Trzeba przyznać Pani Martynie Raduchowskiej, że wie jak mnie zaintrygować pierwszym zdaniem. Kto? Pytam się KTO mógłby nie chcieć zostać wiedźmą? Moje pokolenie książkoholików, wychowane na Harrym Potterze do tej pory z nadzieją wyczekuje sowy z Hogwartu (ja dalej za brak mojego listu obwiniam Sami-Wiecie-Kogo). A tu proszę, Ida która nie chce być wiedźmą. Czemu? I czy jej się to udało? Zapraszam serdecznie do zapoznania się z "Szamanką od umarlaków"


FABUŁA:

Powieść opowiada historię Idy. Ida pochodzi z słynnego i szanowanego rodu czarodziejów Brzezińskich. 

"Rodzina Brzezińskich od zawsze parała się magią. Ten prastary, wpływowy ród od pokoleń zasiadania w loży czarodziejów. Nikt nikt nigdy nie odważył przeciwstawić się tradycji. Ida jest jedynym dzieckiem państwa Brzezińskich jako, że jej matka nie chciała mieć więcej dzieci. Dziewczyna stała się niezbędnym minimum które ma przedłużyć ten wspaniały ród."

Ale jak już wiecie Ida nie chce, Ida się broni, Ida chce mieć normalne życie, pójść na normalne studia i trzymać się z daleka od wszelkiego rodzaju magicznych spraw. Talentu do magii też nie ujawnia, więc mimo protestów rodziców, pakuje rzeczy i wyjeżdża na studia do Wrocławia. I cały jej plan celnie i w punkt trafia szlag.
Bo Ida nigdy nie jest sama. Bo oprócz Pecha, który nie odstępuje dziewczyny na krok,

"Pech, który od paru tygodniu siedział bezczynnie i straszliwie się nudził, (...) wyściubił nos ze swojego kąta i rozejrzał się uważnie. Upewniwszy się, że wrednego i samolubnego ducha ciotki nie ma nigdzie w pobliżu, zachichotał pod nosem i zabrał się do pracy"

towarzyszą jej umarli. O tak Ida może nie odziedziczyła magicznych talentów rodziców, za to bez wątpienia jest medium, banshee czy też Szamanka od umarlaków. 
Jeśli chcecie przekonać się jak wygląda praca tej niezwykłej szamanki, i jakie przygody przygotował dla Idy nierozłączny pech- koniecznie sięgnijcie po tę powieść.


BOHATEROWIE:

"Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że wpadłaś jak śliwka w gnój?"

O Idzie wiecie już dość sporo. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, dodam jedynie, że to jedna z tych bohaterek, która wiecznie pakuje się w tarapaty. Pech towarzyszy dziewczynie bez przerwy i tylko zaciera ręce, aby coś napsocić.  Ma nawet swoje własne dialogi :

"Piwnica! Ciemna, zimna, straszna, cicha piwnica! Tak, tak, tak! Toż to klasyka! Normalnie taka piwnica, że mucha nie siada! No właźże, dziewczyno, na co czekasz?"

Tak więc już wiecie, że z Idą nie sposób się nudzić. 
Żałuję, że tak mało było Tekli - ciotki Idy, o nieco zołzowatym charakterze, ale wielkim sercu. Jej próby nauczania Idy to moje ulubione fragmenty książki.
Poza nimi mamy tu cała gamę duchów, demonów, magów, upiorów, łapaczów snów, duszek i wszelakiego innego magicznego stworzenia z którym przyjdzie nam się zmierzyć.

Pióro Pani Martyny jest niezwykle lekkie, pełne humoru i świetnych dialogów.  Ciekawie przedstawia nam postacie, jednak czasem czegoś mi brakowało. Nie do końca rozumiałam motywacje tych złych bohaterów.

KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+lubicie książki z dużą dawką humoru
+podobały Wam się książki Marty Kisiel
+nie boicie się spotkania z duchami

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

-fantastyka z przymrużeniem oka to nie Wasze klimaty
-w książkach lubicie szybkie tempo akcji
-boicie się duchów ;)

OCENA:
7/10 
  ✩ ✩ ✩     ★ ★★

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:



Ta okładka to mistrzostwo świata, moje serce książkowej sroki jest zachwycone. Ma piękne srebrne litery, chociaż przyznam, że spodziewałam się dużo mroczniejszej ksiażki patrząc na okładkę ;)

PODSUMOWANIE:

"Szamanka od umarlaków" to lekka i nie wymagająca lektura. Muszę się przyznać, że dość długo szło mi czytanie tej książki, bardzo polubiłam Idę, jednak jej przygody nie do końca mnie porwały. Fabularnie czegoś mi brakowało. Pomysł jednak świetny, wykonanie lekkie i zabawne, i taka właśnie jest Szamanka- to dobra książka przy, której można się zrelaksować i nie raz szczerze roześmiać czytając przygody Idy i jej Pecha.

A wy często sięgacie po tego typu fantastykę? Ja jestem np. ogromną fanką Marty Kisiel 💗💗💗
Szamanka już za Wami? A może znacie inne lektury o medium, banshee i szamankach?

Przypominam o rozdaniu na moim instagramie. Do wygrania Harry Potter and The Philosopher's Stone w cudownej Gryffindorowej wersji!
ROZDANIE HARRY POTTER




Za swój egzemplarz dziękuję:



Alámenë,
Bestia

13:01

CONSOLATION - CORINNE MICHAELS

CONSOLATION - CORINNE MICHAELS
"Nie można zaznać prawdziwej miłości, jeśli nie poznało się prawdziwego bólu. "






TYTUŁ: CONSOLATION
AUTOR:  CORINNE MICHAELS
CYKL: CONSOLATION DUET (tom I)
WYDAWNICTWO : SZÓSTY ZMYSŁ


Tytuł oryginału: Consolation
Data wydania: 11 października 2017
ISBN :9788365830135
Liczba stron: 302

Premiera pierwszej książki wydanej pod szyldem wydawnictwa "Szósty zmysł" czyli "Consolation" - odbyła się zaledwie tydzień temu, a od kilku dni bądź nawet tygodni część z Was jest regularnie spamowana na social media i instagramie. O co ten cały szum? I czy historia Liama i Natalie zdobyła też moje serce bestii? Zapraszam serdecznie!


FABUŁA:

"Czasami nasze problemy wydają się nam tak wielkie, że zapominamy o pokorze."

Natalie jest młodą kobietą, żoną i przyszłą matką. Jej mąż Aaron to jej pierwsza miłość, razem tworzą udany związek. Aaron jest przystojny, wysportowany i zdaje się być bardzo zakochany w swojej żonie, jest też komandosem SEALs. Która z nas nie chciałaby mieć u swojego boku przystojnego i zakochanego w nas w nas wojskowego? Cóż, jeśli zastanowimy się nad tym trochę dłużej to zapewne żadna. Bycie żoną mężczyzny, którego przez długi czas nie ma w domu. Ba! Nie dość, że nie ma to często nie mamy z nim żadnego kontaktu, i obawiamy się o jego zdrowie i życie, to coś czego część z nas nie byłaby w stanie zaakceptować.  I właśnie z tym najgorszym z koszmarów żony żołnierza przyjdzie nam zmierzyć się wraz z Natalie już na pierwszych stronach książki. U progu jej drzwi staną  koledzy Aarona z wiadomością, iż jej mąż stracił życie na misji. Świat młodej kobiety lega w gruzach.


Przyznam się, że jak większość kobiet od czasu do czasu sięgam po romanse, ostatnimi czasy odłożyłam jednak miłosne historie na rzecz kryminałów i fantastyki. Bo choć lubię przeżywać miłosne uniesienia wraz z bohaterami to jednak, kiedy czytam ich zbyt dużo zaczynają mnie zwyczajnie nudzić. Cóż, przeważnie jest on i ona, czasem ktoś trzeci, zakochują się, prędzej czy później wydarza się jakaś tragedia i albo jest happy end, albo i nie. Trzeba mieć pomysł i to nie byle jaki, żeby napisać dobry romans. Oprócz pomysłu szalenie ważną rzeczą jest opisywanie uczuć naszych bohaterów. Bo czy nie o to chodzi w romansach? Aby odczuwać wszystko wraz z bohaterami? Ich niepewność, ból, stratę, nadzieję, radość, pożądanie czy miłość?
Czy czułam coś czytając "Consolation"?  O tak! Corinne Michaels wie jak pisać romanse 💗 Najpierw razem z Natalie przeżywałam jej żałobę, pokazała mi jak ciężkie było życie żony żołnierza, jak musiała nauczyć się żyć bez niego, i z niekończącą się obawą o jego życie, jak wracał z każdej misji odmieniony tym co przeżył. Czułam jej rozpacz po stracie męża, czułam jej siłę i miłość do córeczki kiedy musiała walczyć ze swoją żałobą każdego dnia. I czułam jej piękne i szczere uczucie rodzące się miedzy nią a Liamem. Odczuwałam wszystko i była to niezwykłą i wzruszająca historia , Corinne Michaels złamała mi serce po to bym razem z Natalie mogła je później poskładać.

BOHATEROWIE:

Cudowni! O takich kobietach jak Lee czyta się z przyjemnością. Jest tak cudownie realna, że nie sposób jej nie lubić. Jest silna, mądra, to cudowna matka i waleczna kobieta. Kiedy u progu jej drzwi pojawia się przystojny Liam, nie liczcie, że od razu padną sobie w ramiona. Ta książka to mądra opowieść o budowaniu relacji pomiędzy dwojgiem ludzi z których każde straciło bliską osobę- męża i najlepszego przyjaciela. To opowieść o przywracaniu nadziei, wiary i radości, to opowieść o szukaniu szczęścia.
Liam... czy jest ktoś kto go nie pokochał ? Nie będę Wam już nic zdradzać bo, poznawanie Liama to czysta przyjemność, która czeka na Was na kartach "Consolation".

KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+kochacie literaturę kobiecą
+uwielbiacie przeżywać emocje wraz z bohaterami
+lubicie wzruszające historię (tak- ja też płakałam na pierwszych stronach;))

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

-dostajecie dreszczy na samo słowo "romans"
-czytacie w miejscach publicznych, gdzie ludzie źle reagują na łzy wzruszenia ;)
-nie lubicie kiedy książka kończy się cliffhangerem, a trzeba czekać na następny tom

OCENA:
8/10 
  ✩      ★ ★★

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:


"Szósty zmysł" spisał się na medal za swoją pierwszą okładką. Nie ma tu gołych klat (które mimo swych niewątpliwych walorów, skutecznie odstarszają mnie od przeczytania książki) jest romantyczna i ze smakiem. Książkowa sroka poleca!

PODSUMOWANIE:

Czy polecam? W 100% ! Ta książka to istna bomba emocjonalna,  którą pochłania się w jeden wieczór. Prawdziwa i nie przesłodzona. Ci, którzy liczą na sceny erotyczne mogą się mocno zawieść,  bo jest ich niewiele. To opowieść przede wszystkim o utracie bliskiej osoby, i nie łatwej walce o własne szczęście. Bohaterowie mają realne problemy, lęki, obawy i uczucia, nie sposób ich nie polubić i im nie kibicować. Znalazłam jednak dwa spore minusy- ta książka jest zdecydowanie za krótka. I przepraszam bardzo co tam się stało na ostatniej stronie?! Jak można tak zakończyć książkę i kazać czytelnikowi czekać na następny tom?
Będzie ciężko, ale skoro Lee dała radę ja również postaram się wytrzymać :)

Często sięgacie po romanse bądź literaturę kobiecą?
Jakie tytuły zrobiły na Was wrażenie?
Koniecznie podzielcie się swoimi na temat "Consolation".

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:
Alámenë,
Bestia






13:13

FAŁSZYWY POCAŁUNEK - MARY E. PEARSON

FAŁSZYWY POCAŁUNEK - MARY E. PEARSON
"Eristle nauczyła mnie słuchać, zamykać uszy nawet podczas największej nawałnicy, nawet gdy moje serce trzęsło się ze strachu, nawet gdy w mojej głowie było pełno codzienny hałasów. Nauczyła mnie być cicho i słuchać tego czym chciał się podzielić ze mną świat."




TYTUŁ: FAŁSZYWY POCAŁUNEK
AUTOR: MARY E. PEARSON
CYKL: KRONIKI OCALAŁYCH
WYDAWNICTWO : INITIUM


Tytuł oryginału: The Kiss of Deception
Data wydania: 3 sierpnia 2017
ISBN : 9788362577545



Która z dziewczyn nie marzyła w dzieciństwie, aby być księżniczką? Nosić piękne suknie, tańczyć na balach i wyjść za mąż za księcia z bajki? Ja owszem! Mój książę bardzo często do złudzenia przypominał tych z disney'owskich bajek ;)  Jednak z czasem, im bardziej poznawałam historię, tym częściej zauważałam, że życie prawdziwych księżniczek nie było tak usłane różami, jak w bajkach. W szczególności, kiedy okazywało się , że przy okazji wyboru księcia z bajki nikt z reguły nie liczył się z ich zdaniem, a często nie miały pojęcia kto stanie z nimi na ślubnym kobiercu. Cóż wtedy ma począć biedna księżniczka? Przeczytać "Fałszywy pocałunek! Ta powieść to idealna instrukcja dla każdej księżniczki, którą czeka podobny los- trzeba uciekać! I to jak najdalej, a książę taki czy inny w końcu sam się znajdzie :) "Fałszywy pocałunek"  to tom rozpoczynający cykl "Kroniki ocalałych", który zdążył już zdobyć sobie rzeszę czytelników za granicą. Czy zdobył również moje serce niespełnionej księżniczki? Przekonajcie się sami :)


"Pewnego razu był sobie człowiek tak wspaniały jak bogowie. Ale nawet to, co wspaniałe, może drżeć ze strachu. Nawet to, co wspaniałe, może upaść."




FABUŁA:

Mary E. Pearson porywa nas na przygodę do królestwa Morrighan, historia zaczyna się kiedy Arabella Celestina Idris Jezela, Pierwsza córka domu Morrighan (w skrócie Lia) szykuje się do własnego ślubu. Jak już wspomniałam w swoim nieco przydługawym wstępie, ślub zamiast wzbudzać radość , wzbudza u naszej bohaterki jedynie chęć jak najszybszej i najdalszej ucieczki. Królestwu grozi inwazja barbarzyńców, sojusznik w postaci księcia i planowanego małżonka Lii byłyby bardzo wskazany. To jednak oznaczałoby życie u boku nieznanego starucha, lub księcia który nie kwapił się wcześniej poznać swojej wybranki, a jedynie słuchał woli tatusia. Któż chciałby takiego męża? Cóż, z całą pewnością nie nasza bohaterka. Na to Lia nie może się zgodzić, kicha więc na swoje obowiązki, honor, sojusz i bycie księżniczką i tuż przed swoim ślubem ucieka wraz ze swoją służącą i przyjaciółką Pauline. W niedługim czasie na poszukiwania  księżniczki wyruszają dwaj mężczyźni o zupełnie różnych motywacjach.  Jeden z nich to porzucony książę,  który chce osobiście poznać tę która okazała się od niego dużo bardziej odważna, drugi to należący do wrogich barbarzyńców zabójca. Losy całej trójki splatają się w malowniczej scenerii małej wioski, gdzie pracująca w kawernie -już nie księżniczka- poznaje dwóch nieznajomych Rafe'a i Kaden'a. Który z nich to zabójca, a który książę? Czy motywy obu mężczyzn zmienią się kiedy poznają Lię? Czy Lia zdołała uciec od odpowiedzialności i obowiązków? Oraz czy Mary E. Pearson uda się zwieść nas na manowce? Zapraszam Was, abyście przekonali się sami.


- Ja widzę tylko przypomnienie faktu, że nic nie trwa wiecznie, nawet wspaniałość.

- Niektóre rzeczy trwają
Spojrzała na niego.
- Naprawdę? Co na przykład.
- To, co jest ważne.




BOHATEROWIE:

Ja wiem, że są jeszcze młodzi, i można usłyszeć zarzuty o tym, że Lia zachowuje się czasem jak zakochana nastolatka, ale jak ma się zachowywać skoro zakochana nastolatką właśnie jest? Dziewczyna całe dnie spędzała w zamczysku, pilnowana przez rodziców, to i doświadczenia z miłością nie zdobyła. Uwierzcie mi, że wcale nie jest źle, trochę czasem powzdycha przed snem, ale ogólnie naprawdę polubiłam tę bohaterkę. Niby to było nieodpowiedzialne z jej strony porzucić własne królestwo, i niewątpliwe zapłaci za to wysoką cenę, ale miała jaja, żeby to zrobić i choćby za to Lia zdobyła moje serce. Co do mężczyzn to autorka stosuje ciekawy zabieg, część rozdziałów pisana jest przez Zabójcę lub Księcia, a część przez Rafe'a lub Kaden'a, w ten sposób musimy sami odgadnąć, który jest który. I tak chociaż dobrze wiedziałam o tym plot twiście, i byłam święcie przekonana, że to banalne do odgadnięcia- Mary E. Pearson nabrała mnie jak małe dziecko.

O ile pierwsza część książki jest całkiem lekka, łatwa i muszę przyznać całkiem przyjemna,  to jednak warto poczekać na rozwój wydarzeń i to co dzieje się mniej więcej od połowy książki. Akcja nabiera tempa, możemy poznać prawdziwe charaktery i motywacje bohaterów, i zostają odkryte nowe fakty i tajemnice, które potrafią zrobić smaka na drugą część.

KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+lubicie fantasy w wersji YA
+rycerze, księżniczki i książęta to Wasze klimaty
+macie ochotę przeżyć przygodę wraz ze zbuntowaną księżniczką

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

-zakochane nastolatki to coś to skutecznie odstręcza Was od czytania
-trójkąty miłosne działają Wam na nerwy
-YA i fantastyka to nie Wasze klimaty

OCENA:
7/10 - z wielkim 💖
  ✩ ✩ ✩      ★ 

OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:


Tu nie sposób nie wspomnieć o zagranicznej okładce, która wygląda OBŁĘDNIE! 

Słyszałam jednak, że jej cena była tak zaporowa dla polskiego wydawnictwa, że niestety zdecydowali się na inną. Wielka szkoda dla mojego srokookładkowego serca, ale chwała im za to, że możemy czytać "Fałszywy pocałunek" po polsku. Polska okładka prezentuje się całkiem dobrze, chociaż trochę dużo się na niej dzieje ;)


                                                             

                                                           PODSUMOWANIE:

Mogę Wam serdecznie polecić "Fałszywy pocałunek", mi przypadła do gustu i pierwsza część z nieco wolniejszą akcją i miłosnymi rozterkami (ale jak mogę winić bohaterkę skoro sama nie wiem czy wybrać Kaden'a czy Rafe'a?!). Poza tym urzekła mnie wiejska sceneria, fantastyka, której akcja dzieję się w wioskach,  ma dla mnie taki magiczny sielski klimat. Kiedy akcja nabiera tempa, bohaterka dorasta, staję się na naszych oczach księżniczką idealną, waleczną, honorową i kryjącą w sobie tajemnicę, którą autorka jedynie lekko zarysowała. Myślę, że w kolejnych tomach poznamy mnóstwo ciekawych tajemnic i mocy kryjących się w Pierwszej córce domu Morrighan. Polecam i z niecierpliwością czekam na drugi tom, bo to zakończenie zapowiada całą masę przygód i nie lada kłopotów.


Mam nadzieję, że udało mi się Was zachęcić do spróbowania twórczości Mary E. Pearson.
Zaczytanej jesieni! 



Alámenë,
Bestia



00:23

BUNTOWINICZKA Z PUSTYNI - ALWYN HAMILTON

BUNTOWINICZKA Z PUSTYNI - ALWYN HAMILTON

“Tell me that and we’ll go. Right now. Save ourselves and leave this place to burn. Tell me that’s how you want your story to go and we’ll write it straight across the sand.”





TYTUŁ : BUNTOWNICZKA Z PUSTYNI
AUTOR: ALWYN HAMILTON
CYKL : BUNTOWNICZKA Z PUSTYNI (TOM 1)


"Buntowniczka z pustyni" to tytuł, który szturmem zdobył bookstagram, ja sama skusiłam się na tę książkę jeszcze przed polską premierą. Na goodreads zbierała wtedy bardzo zróżnicowane oceny, więc postanowiłam sprawić o co tyle szumu. Czy książka o "wybuchowej jak proch strzelniczy" Amani, to rzeczywiście taka wyjątkowa lektura, a może jedynie piękna okładka? 

“The world makes things for each place. Fish for the sea, Rocs for the mountain skies, and girls with sun in their skin and perfect aim for a desert that doesn't let weakness live.” 

FABUŁA:

      Alwyn Hamilton zabiera nas na piaski pustyni do miejsca zwanego Dustwalk, gdzie mieszka nasza główna bohaterka Amani. Życie w Duskwalk dalekie jest jednak od sielanki, kręci się ono wokół nieludzkiej pracy do świtu do nocy, lud uciskany jest przez tyrana rządzącego krajem i jego popleczników, a młoda dziewczyna ma zostać żoną... własnego wujka. Bo w sumie co za różnica skoro i tak mieszkają już pod jednym dachem i musi ją żywić?  Mała rada Amani -uciekaj dziewczyno i to jak najszybciej!

"Pragnę wydostać się z tego miasta. Pragnę tego tak, jak pragnę oddychać"

Ciężko nie kibicować Amani w jej pomyśle, sama uciekałabym, gdzie pieprz rośnie.  Dziewczyna obmyśla plan, który nie końca idzie po jej myśli, bo krzyżuje go - jakby inaczej- przystojny nieznajomy. W między czasie na pustyni rodzi się rebelia, ludzie maja dość okrutnych rządów sułtana, a wieści głoszą, że książę Ahmed prawowity następca tronu szykuje się ,aby stawić czoło rządom ojca. Za to Amani musi zająć się swoją rebelią, chcąc odzyskać władzę nad własnym życiem pakuje się w nie lada tarapaty, za swoje nieposłuszeństwo ma zostać stracona, ale pomaga jej - jakby inaczej- przystojny nieznajomy ;)  I tu zaczyna się przygoda. Przygoda, która mknie przez piaski pustyni, odkrywając na nowo jej prastarą magię. Dzikie piaskowe rumaki, dżinów i proch strzelniczy. Właśnie tak, nie pomyliłam się, bo "Buntowniczka z pustyni" to jak sama autorka przyznaje, połączenie inspiracji bliskowschodnimi legendami i ... westernowym dzikim zachodem. I choć trzeba przyznać, że w dobie dość modnych retellingów i inspiracji bliskim wschodem wśród literatury YA ("Zakazane życzenie", "Gniew i świt") takie połączenie wydaje się być dość oryginalne, w moim odczuciu niestety zadziałało na niekorzyść.



BOHATEROWIE:

“But if knowledge was power, then the unknown was the greatest weakness of immortal things.” 

Amani - ma wszystkie cechy rasowej bohaterki literatury YA, jej aktualne życie to pasmo nieszczęść, ma cięty język i talent do pakowania się w kłopoty. W dodatku świetnie radzi sobie z bronią, chociaż to chyba za mało powiedziane- ta dziewczyna to z pewnością jeden z najlepszych rewolwerowców na pustni. Kryje w sobie też niezwykła tajemnicę i moc o której nie ma pojęcia. Czy mnie przekonała? Sama nie wiem, chwilami naprawdę ją lubiłam, ale na litość boską ta dziewczyna 3 razy zostawiała różnych bohaterów na pewną śmierć. Rozumiem, że chciała uciec, że musiała troszczyć się o siebie, ale kto obiecuję, że po kogoś wróci skoro później sam decyduję, aby nie dotrzymać słowa? To chyba najbardziej mnie w niej irytowało, lubię kiedy bohaterzy są wielowymiarowi, ale zostawianie przyjaciela w potrzebie ? 

Jin - tu ubolewam, że było to zbyt mało. Jego historie wydawały mi się dużo bardziej ciekawe niż ich aktualne przygody. Szkoda, że nie poznaliśmy go lepiej, bo miał spory potencjał.

Co do reszty bohaterów, to no cóż, nie przywiązałam się do nich za bardzo. Akcja mknęła niczym piaskowy Buraqi, w pewnym momencie poznałam masę bohaterów, ale bardzo powierzchownie. Zbyt powierzchownie. Nie zdążyłam przywiązać się do żadnego z nich, a kilku miało potencjał, choć doszukałam się braku logiki w ich niektórych zachowaniach. Nawet podczas sceny, kiedy jednemu z bohaterów dzieje się krzywda, ja która zupełnie nielogicznie przywiązuje się do bohaterów i rozpaczam nad ich bólem, tu zwyczajnie zrobiłam "Meh, no szkoda" i tyle. Tak bardzo byli mi obojętni.

                                              ŚWIAT WYKREOWANY:

Oryginalność świata Alwyn Hamilton polega na hybrydzie dzikiego zachodu z mitycznym bliskim wschodem, i do mnie osobiście ta wersja nie trafiła. Choć jestem zakochana w "Baśniach 1001 nocy" to zupełnie szczerze za westernami nigdy specjalnie nie przepadałam i to w jakimś stopniu popsuło mi zabawę.
Podobały mi się pustynne rumaki, podobały mi się legendy o dżinach - ich mocach i słabościach, ale zestawienie ich z rewolwerami i bombami trochę mnie nie przekonało.
Rozumiem, że może się to podobać, jednak mnie ani nie zaciekawiło ani nie porwało.


KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:

+ lubisz literaturę YA 
+uważasz, że połączenie baśni 1001 nocy z westernami to coś dla Ciebie
+-lubisz kiedy w książce cały czas coś się dzieje

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:

- przeczytałeś już dużo YA i szukasz czegoś oryginalnego
- nie przepadasz za westernami i baśniami



OCENA:
 ✩ ✩ ✯      
6,5/10

OCENA KSIĄŻKOWEJ SROKI:




Okładka jest przepiękna. Tu zgodzę się w 100%, mam angielską wersję i jestem w niej zakochana, Polska również wygląda obłędnie, będzie pięknie wyglądać w kolekcji każdej okładkowej sroki:) 



PODSUMOWANIE:


Nie zrozumcie mnie źle "Buntowniczka z pustynni" nie jest książką złą, bawiłam się przy niej całkiem przyzwoicie. Nie jest to jednak nic, aż tak wyjątkowego czy porywającego. Fani literatury YA nie powinni być zawiedzeni, przygoda którą przeżyłam wraz z Amani była ciekawa, a momentami naprawdę wciągająca. Jednak czasem bardzo się nudziłam, akcja gnała do przodu, a ja nie potrafiłam się w nią zaangażować. Teoretycznie ta książka miała wszystko w czym mogłabym się zakochać- opis aż krzyczał, że to coś dla mnie- w praktyce była po prostu dobrą przygodówką, jednak nie do końca rozumiem zachwyty nad nią. Ja oczekiwałam czegoś ekscytującego, legend, walk, rebelii, mitycznych potworów i bohaterów budzących moją miłość bądź nienawiść- i tu srogo się rozczarowałam. Ani ich nie pokochałam, ani nie spotkałam ciekawych złych postaci. Sama nie wiem czy skuszę się na drugi tom. Może moja opinia jest taka, a nie inna bo, wcześniejszą lekturą był "Z mgły zrodzony", gdzie bohaterów kochałam i uwielbiałam, a rebelia poruszyła moje serce i porwała całkowicie w wir wydarzeń. Po takich książkach inne mogą wypadać przeciętnie ;)

A jak jest z Wami? Czy to tylko ja nie rozumiem fenomenu "Buntowniczki z pustyni"? Co Wam podobało się w tej książce? Często zdarza się, że sięgacie po jakiś tytuł bo, jesteście nim bombardowani z każdej strony i chcecie sprawić o co tyle szumu? I czy któreś z tych książek was zawiodły?


Alámenë,




Bestia

09:37

IMPERIUM BURZ - SARAH J. MAAS

IMPERIUM BURZ - SARAH J. MAAS
"And tell him… tell him thank you - for walking that dark path with me back to the light"




TYTYŁ: IMPERIUM BURZ

AUTOR : SARAH J. MAAS

CYKL: SZKLANY TRON (tom 5)



Czy można kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić ? Takie pytania bez końca mogą rodzić się w głowach fanów Sarah J. Maas. Ta nieznającą litości kobieta znów zwiodła mnie nieco dłużącym się początkiem, (o ja naiwna!) tylko po to to, żeby po 800 stronach pozostawić całą we łzach i emocjonalnie rozbitą .  Ogromnie cieszy mnie jak rozwija się autorka, to jaką drogę pokonała od pierwszego tomu "Szklanego tronu" poprzez Dwory (które jak wiecie kocham ponad wszystko #nightcourt), Sarah J Maas pisze coraz lepiej, a to wielka radość dla czytelnika. Już nie mogę doczekać się czym znów zaskoczy nas w kolejnych tomach jej serii. Po raz 5 już zapraszam Was do Prythianu, gdzie pewna pyskata królowa próbuje pozyskać sprzymierzeńców do walki z niebezpiecznym i nie znającym litości przeciwnikiem. 


"Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli."


FABUŁA:


Aelin żyje, wspólnie z jej nowym dworem udało im się wyzwolić Rifhold spod władzy Erawana, podąża więc do Terassenu, swojego upragnionego i wytęsknionego królestwa. Gdzie ludzie od lat czekają na nią, pragną przyjąć jako swoją prawowitą królową i ramię w ramię pomóc jej w walce o wolność Erilea'y. Coś Wam tu nie pasuje? Oczywiście, że tak! Chyba nie uwierzyliście, że S.J. Maas da naszej bohaterce zdobyć coś w tak łatwy sposób. Aelin owszem trafia do Terassenu, gdzie dowiaduje się iż żaden z lordów, którzy wspierali jej ojca, a później wuja wcale nie kwapi się, aby posadzić jej ognisty tyłek na tronie. Niedoszła królowa może liczyć jedynie na swój skromny w liczbie, acz potężny w walce dwór i własny niewątpliwie ogromny spryt. 
Całe szczęście Dorian jest bezpieczny jako nowy król Adarlanu.  Znów uwierzyliście? Nic z tych rzeczy - drobna rada- nigdy nie ufajcie Sarze J Maas! Aby nie zdradzić Wam zbyt wiele z fabuły napiszę jedynie, że młodemu królowi, również przyjdzie po raz kolejny walczyć o wolność swojego kraju.
Ta część  to przygody przy pozyskiwaniu nowych popleczników, epickie walki na morzu i  odkrywanie tajemnic przeszłości. Czy Dorianowi uda się opanować swoją magię? Czy Elide odnajdzie królową, aby przekazać jej klucz Wyrda? I czy Aelin w końcu pozna swoje przeznaczenie? Na te wszystkie pytania odnajdziecie odpowiedź w "Imperium Burz"



BOHATEROWIE:

Kobiece bohaterki kompletnie wymiatają. Mówicie co chcecie, ale zupełnie serio- jedna swoją mocną mogłaby zmieść z mapy pół kontynentu, druga ma pod swoim dowództwem 13 żelaznozębnych wiedźm, trzecia może przybrać kształt  każdego wybranego przez nią stworzenia, a czwarta... o czwartej wspomnę nieco później- bo , co jak co, ale Elide zdobyła moje serce swoim hartem ducha. 


Aelin- chyba z każdą książką lubię ją coraz bardziej. O ile w "Szklanym tronie" miałam ją za rozkapryszone emo, tak teraz bardzo  podoba mi się strona w którą rozwinęła się ta postać. Jej zadziorny charakter już nie jest irytującą wadą, a wręcz przeciwnie fakt że nie owija w bawełnę, a jej propozycje współpracy są hmm co tu dużo mówić dość bezpośrednie, i konkretne, sprawia iż wierzę, że zniszczona ciemnością  i walką Erilea potrzebuje właśnie takiej - nie znającej kompromisów władczyni.
Wreszcie po latach tułaczki i cierpień otrzymuje coś, przez co nasze serca rosną, o co tyle błagaliśmy Malę, Deannę i wszystkich innych Bogów (chociaż nie łudźcie się- i pamiętajcie o moim ostrzeżeniu;) 

Rowan- tu mam trochę problem. Tak, oczywiście, że czekałam aż ich miłość w końcu zapłonie ogniem, wiatrem i mrozem, i rozniesie cały świat (bądź jakąś plażę ;)) ale czy tylko mi ciężko go sobie wyobrazić zakochanego? Z jednej strony kibicuje im z całego serca, z drugiej strony tak bardzo pasowała mi jego bezwzględna i bezlitosna wersja.  Podoba mi się jak walczy o ich miłość, tylko ciężko przyzwyczaić się do tego, że jest szczęśliwy. Radosny Rowan?  Jeszcze nie do końca mnie przekonał.


"We like to call it 'territorial male nonsense'. Or 'territorial Fae bastard' works just as nicely."


Fae - Tu jak zwykle S.J Maas nie zawodzi. Do wyboru do koloru, a wszyscy piękni, potężnie zbudowani, i każdy z jakąś super mocą. Czy to nie jest już nudne? Całkiem przyjemnie się to czyta i wyobraża, ale fakt, że każdy z mężczyzn grający jakąś rolę w tym tomie jest tak idealny (przynajmniej zewnętrznie) bywa już mało oryginalny. Tam nie ma żadnego brzydala, nie żeby jakoś specjalnie mi to przeszkadzało, ale trochę odmiany nadałoby realizmu całej historii. Mamy okazję poznać lepiej ojca Aediona, obserwować wewnętrzną przemianę Fenrysa, i możemy liczyć na bliższe spotkanie z mroczną magią Lorcana.

Elide i Lorcan - pojawienie się przygód mądrej Elide i mrocznego Lorcana świetnie uzupełniło historię i wprowadziło do niej świeżość . Lubiłam obserwować  jak się uzupełniają i dzięki sobie nawzajem stają się lepszymi wersjami samych siebie. Z chęcią przeczytam o ich dalszych losach.

Czuję za to niedosyt jeśli chodzi o Manon i Doriana. I mam tu na myśli każdą z tych postaci z osobna. Chcę poznać lepiej historię wiedź Crochan, chce więcej Manon! Niby jest jedną z głównych postaci, a wszystko kręci się wokół Aelin, a tę znamy już kilka lat, za to Manon jest tą postacią, która budzi we mnie znacznie więcej emocji. Tych negatywnych i tych pozytywnych i to czyni ją szalenie ciekawą. Bardzo ubolewam, że wątek białowłosej wiedźmy i jej trzynastki został tak uproszczony.

No i Dorian, co się z nim działo w tej książce? Mamy króla, i dwie królowe, czy nie byłoby lepiej gdyby tworzyli zespół w którym każdy jest równy?  Rozumiem, że Aelin jest główną bohaterką, ale Dorian towarzyszył nam równie długo co ona, i również jest władcą. Mamy młodego bohatera, który przeszedł prawdziwe tortuty. Jego magia pomału rozwijała się 4 tomy, tylko po to żeby nagle nie wiadomo kiedy nauczył się nią posługiwać jak sam Voldemort. Kiedy?! W jednej chwili Rowan próbuje go uczyć, a w drugiej sam Dorian już jest ice masterem. Nie wiem, czy ja coś przeoczyłam, ale kto i kiedy go tego nauczył? On sam? W takim razie czemu nie nauczył się wcześniej? Brakowało mi tego, i samego Doriana, było go mało, a przecież dla każdego fana serii to stary przyjaciel, z którym już tyle przeszliśmy. 

Może, gdyby wyciąć nieco  pyskowania  i czasem nieco dziwnych flirtów (np. w ogniu walki) królowej o ognistym sercu, a dodać więcej naszego lodowego króla i wiedźmiej królowej historia mogłaby na tym zyskać. 



KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+lubisz fantasy w wersji YA - to jedna z lepszy serii w tej kategorii
+masz ochotę poznać bliżej, kilku nieziemsko przystojny Fae
+lubisz kiedy książka poniewiera Cię emocjonalnie

KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
-nie lubisz fantasy
-nie przepadasz za irytującymi i pyskatymi bohaterkami
-nie chcesz znienawidzić autorki na koniec książki






OCENA:
          
8/10




OCENA KSIĄŻKOWEJ SROKI:

Seria w całości prezentuję się całkiem ładnie, nieskomplikowane białe okładki to coś co trafia w mój gust. Jednak czy Aelin nie ma czasem złotych, a nie białych włosów? Ta postać z okładki trochę mi nie pasuje :)




PODSUMOWANIE:


Oczywiście, że polecam! Mimo moich narzekań w niektórych kwestiach (nie oszukujmy się po prostu chciałam więcej niż dostałam na 800 stronach ;)) to była niesamowita i niezapomniana przygoda. Zdobywanie sojuszników z Aelin i jej dworem, walki na morzu, popisy umiejętności bohaterów- rewelacja. Od mniej więcej 50 strony książka porwała mnie do Prythianu, w wir intryg, przygód, tajemnic, mrocznych mocy i ogromnych namiętności. Poświęceń w imię miłości, przyjaźni i wolności.

I tak końcówka... złamała mi serce. 

"Remember who you are. Every step of the way down, and every step of the way back. Remember who you are. And that you're mine."

A Wam jak przypadł do gustu "Imperium Burz" ? Czekacie już na kolejne tomy? 
Mam ochotę napisać notkę o bogach w serii "Szklany Tron" - i czym byli inspirowani, co o tym myślicie?





Alámenë,



Bestia
Copyright © 2016 Book Beast , Blogger