"Prawdziwą władzę zdobywamy dopiero wtedy, gdy przestajemy się bać, że coś utracimy."
TYTUŁ: CZAROWNICA
AUTOR: CAMILLA LÄCKBERG
CYKL: SAGA O FJALLBACE (tom X)
WYDAWNICTWO : CZARNA OWCA
Tytuł oryginału: Haxan
Data wydania: 8 listopada 2017
ISBN :9788380150799
Liczba stron: 592
Camilli Lackberg nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi skandynawskich kryminałów. Ja sama, choć obecnie nieco mniej niżbym chciała, lubię czytać kryminały, a te pochodzące z mroźnych krain na północy to moi faworyci. Lackberg poznałam już lata temu, i moja przygoda z nią trwa do tej pory. Przecieram oczy widząc, iż to już 10 (!) tom sagi o Fjallbace zawitał na półki w zeszłym roku. Co wyróżnia Lackberg? To kryminały z mocno zaznaczonym wątkiem obyczajowym, czytelnicy, którym mogą przeszkadzać opisy miłosnych rozterek, ciążowych dolegliwości czy zwyczajnych rodzinnych problemów, mogą nie polubić się z prozą Lackberg. Ja z reguły jestem zwolenniczką kryminałów skupiających się na zbrodniach i śledztwie, i sama czasem przewracałam oczami nad opisami spuchniętych ciążowych stóp, czy kolejnych życiowych błędów bohaterów powieści, jednak muszę szczerze Wam przyznać, że ma to swój urok. Bo nagle sięgając po 10 tom okazuje się, że bohaterowie są dla nas niczym rodzina, tak dobrze zdążyliśmy ich poznać. Lackberg to również mistrzyni łączenia wątków , w jej powieściach przeskakujemy w czasie o kilka, kilkanaście czy nawet kilkaset lat,aby poznać pozornie nie związanych ze sobą bohaterów i historie. Piszę pozornie bo, śmiało możemy pobawić się w detektywów i sami postarać się połączyć zagadki z przeszłości z nową zbrodnią w Fjallbace. Czy 10 tom przygód mieszkańców szwedzkiego miasteczka, dalej trzyma poziom?
FABUŁA:
Historia zaczyna się od zaginięcia czteroletniej dziewczynki, policjanci i mieszkańcy natychmiastowo biorą się do poszukiwań. Jednak wszyscy przeczuwają najgorsze, a to za sprawą bliźniaczo podobnej zbrodni, która trzydzieści lat wcześniej zakończyła się tragedią. Jakby tego było mało, sprawczynie tamtej zbrodni, przybywają właśnie w miasteczku. Jedna z kobiet mieszka z rodziną w sąsiedztwie farmy zaginionej dziewczynki, druga jest światowej sławy aktorką, która przyjechała z ekipą filmową kręcić film o Ingrid Bergman. Trzydzieści lat temu jako nieletnie dziewczyny, przyznały się do zbrodni, ale ze względu na swój wiek zostały ulgowo potraktowane. Co ciekawe po jakimś czasie obie przyznały, że były niewinne. Gdzie leży prawda? Kto kłamie? Czy morderca z przed lat dalej jest na wolności?
TRUDNE SPRAWY...
Szczerze przyznam, że tym razem obyczajówka w "Czarownicy", trochę mnie pokonała. Dla mnie osobiście było jej za dużo, i o ile część wątków miało swój związek przyczynowo skutkowy i wiązało się z prowadzonym śledztwem. Tak spora część mnie wynudziła, takie wątki sprawdzają się jako mała odskocznia czy wprowadzenie nieco humoru do książki, której fabuła kręci się wokół zabójstwa, ale borze tucholski, błagam nie pół rozdziału.
Lackberg nigdy nie stroniła od ciężkich tematów, przemoc, kazirodztwo, morderstwa, znęcanie i wszelkiego rodzaju dewiacje społeczne, to tylko niektóre z tematów z którymi mierzymy się w jej powieściach. Tym razem podjęła się obyczajowo ciężkiego tematu, będącego jednocześnie bardzo na czasie- uchodźców z Syrii. Obóz Syryjczyków znajduje się niedaleko Fjallbacki i jak pewnie możecie się domyślać, część mieszkańców nie jest zachwycona obecnością obcokrajowców. A kiedy w miasteczku dochodzi do zbrodni, stają się łatwym kozłem ofiarnym. Temat ważny, opowiedziany mądrze, sprawił że wątek polowania na czarownice zyskał nowego, bardzo aktualnego wymiaru.
Kolejną sprawą jest to co zawsze mnie u Lackberg fascynowało, i mimo schematyczności, sprawiało, że finał powieść rozkładał na łopatki. Czyli wspomniane wcześniej retrospekcje, swoista wielowątkowość, dzięki której poznajemy zło, lub raczej jego narodziny, by później przekonać się jakie zbiera ono żniwo po latach. W "Czarownicy" cofamy się do 1672 roku, i historii procesów czarownic. No i właśnie, zwykle ten tajemniczy wątek z przeszłości bym powiązany z wątkiem kryminalnym w teraźniejszości, więc czekałam, brnęłam przez kolejne rozdziały w oczekiwaniu na to, że zaraz autorka pokaże jak wodziła mnie za nos. Niestety nic takiego się nie stało. Wszystko to co było dla mnie jasne od początku książki okazało się dokładnie takie jak myślałam. Nie trzeba być geniuszem, żeby odkryć, że każda zbrodnia może być procesem czarownic, gdzie ludzie bezmyślnie osądzają innych. Po przeczytaniu ostaniach stron zamiast "WOW" było co najwyżej "MWEH".
To zabrało mi sporo frajdy z czytania, zabójcę odgadłam dość prędko, chyba pierwszy raz przy czytaniu książek Pani Camilli, i podejrzewam, że to nie dzięki mojej niezwykłej spostrzegawczości. To było banalnie proste.
Sama sprawa kryminalna choć ciekawa to jednak nie wybitna. Coś co potwornie mnie irytowało, to "przeczucia" śledczych. To ile razy prowadzący śledztwo mają "przeczucia, że coś jest nie tak" jest wręcz śmieszne. Wygląda to mniej więcej tak, że np. policjant widzi miejsce zbrodni i ma "przeczucie" coś mu nie pasuje, ale nie wie co. Przypomina sobie o tym oczywiście w kluczowym momencie.
Na łopatki rozłożyła mnie sytuacja kiedy jedna z policjantek spędziła godziny nad pewnym dziennikiem, po czym mąż głównej bohaterki daje jej tenże dziennik mówiąc,że Paula miała "przeczucie" sprawdź to, coś jest nie tak spr. I zgadnijcie co... udaje jej się, bo policjantka ślęcząc nad tym pół godziny nie zauważyła, że codziennie ktoś się tam pojawia, a w dniu zbrodni nie... Osz kur...czaki!
Mimo tych wad książkę czyta się ekspresowo, i choć czepiam się nieco fabuły, to dalej bardzo lubię styl Lackberg, pisze niesamowicie plastycznie, obrazowo i spójnie. Kreacje bohaterów są przemyślane, i każda wprowadzana przez autorkę nieścisłość, układa się w całość w finale.
Camilli Lackberg nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi skandynawskich kryminałów. Ja sama, choć obecnie nieco mniej niżbym chciała, lubię czytać kryminały, a te pochodzące z mroźnych krain na północy to moi faworyci. Lackberg poznałam już lata temu, i moja przygoda z nią trwa do tej pory. Przecieram oczy widząc, iż to już 10 (!) tom sagi o Fjallbace zawitał na półki w zeszłym roku. Co wyróżnia Lackberg? To kryminały z mocno zaznaczonym wątkiem obyczajowym, czytelnicy, którym mogą przeszkadzać opisy miłosnych rozterek, ciążowych dolegliwości czy zwyczajnych rodzinnych problemów, mogą nie polubić się z prozą Lackberg. Ja z reguły jestem zwolenniczką kryminałów skupiających się na zbrodniach i śledztwie, i sama czasem przewracałam oczami nad opisami spuchniętych ciążowych stóp, czy kolejnych życiowych błędów bohaterów powieści, jednak muszę szczerze Wam przyznać, że ma to swój urok. Bo nagle sięgając po 10 tom okazuje się, że bohaterowie są dla nas niczym rodzina, tak dobrze zdążyliśmy ich poznać. Lackberg to również mistrzyni łączenia wątków , w jej powieściach przeskakujemy w czasie o kilka, kilkanaście czy nawet kilkaset lat,aby poznać pozornie nie związanych ze sobą bohaterów i historie. Piszę pozornie bo, śmiało możemy pobawić się w detektywów i sami postarać się połączyć zagadki z przeszłości z nową zbrodnią w Fjallbace. Czy 10 tom przygód mieszkańców szwedzkiego miasteczka, dalej trzyma poziom?
FABUŁA:
Historia zaczyna się od zaginięcia czteroletniej dziewczynki, policjanci i mieszkańcy natychmiastowo biorą się do poszukiwań. Jednak wszyscy przeczuwają najgorsze, a to za sprawą bliźniaczo podobnej zbrodni, która trzydzieści lat wcześniej zakończyła się tragedią. Jakby tego było mało, sprawczynie tamtej zbrodni, przybywają właśnie w miasteczku. Jedna z kobiet mieszka z rodziną w sąsiedztwie farmy zaginionej dziewczynki, druga jest światowej sławy aktorką, która przyjechała z ekipą filmową kręcić film o Ingrid Bergman. Trzydzieści lat temu jako nieletnie dziewczyny, przyznały się do zbrodni, ale ze względu na swój wiek zostały ulgowo potraktowane. Co ciekawe po jakimś czasie obie przyznały, że były niewinne. Gdzie leży prawda? Kto kłamie? Czy morderca z przed lat dalej jest na wolności?
TRUDNE SPRAWY...
Szczerze przyznam, że tym razem obyczajówka w "Czarownicy", trochę mnie pokonała. Dla mnie osobiście było jej za dużo, i o ile część wątków miało swój związek przyczynowo skutkowy i wiązało się z prowadzonym śledztwem. Tak spora część mnie wynudziła, takie wątki sprawdzają się jako mała odskocznia czy wprowadzenie nieco humoru do książki, której fabuła kręci się wokół zabójstwa, ale borze tucholski, błagam nie pół rozdziału.
Lackberg nigdy nie stroniła od ciężkich tematów, przemoc, kazirodztwo, morderstwa, znęcanie i wszelkiego rodzaju dewiacje społeczne, to tylko niektóre z tematów z którymi mierzymy się w jej powieściach. Tym razem podjęła się obyczajowo ciężkiego tematu, będącego jednocześnie bardzo na czasie- uchodźców z Syrii. Obóz Syryjczyków znajduje się niedaleko Fjallbacki i jak pewnie możecie się domyślać, część mieszkańców nie jest zachwycona obecnością obcokrajowców. A kiedy w miasteczku dochodzi do zbrodni, stają się łatwym kozłem ofiarnym. Temat ważny, opowiedziany mądrze, sprawił że wątek polowania na czarownice zyskał nowego, bardzo aktualnego wymiaru.
Kolejną sprawą jest to co zawsze mnie u Lackberg fascynowało, i mimo schematyczności, sprawiało, że finał powieść rozkładał na łopatki. Czyli wspomniane wcześniej retrospekcje, swoista wielowątkowość, dzięki której poznajemy zło, lub raczej jego narodziny, by później przekonać się jakie zbiera ono żniwo po latach. W "Czarownicy" cofamy się do 1672 roku, i historii procesów czarownic. No i właśnie, zwykle ten tajemniczy wątek z przeszłości bym powiązany z wątkiem kryminalnym w teraźniejszości, więc czekałam, brnęłam przez kolejne rozdziały w oczekiwaniu na to, że zaraz autorka pokaże jak wodziła mnie za nos. Niestety nic takiego się nie stało. Wszystko to co było dla mnie jasne od początku książki okazało się dokładnie takie jak myślałam. Nie trzeba być geniuszem, żeby odkryć, że każda zbrodnia może być procesem czarownic, gdzie ludzie bezmyślnie osądzają innych. Po przeczytaniu ostaniach stron zamiast "WOW" było co najwyżej "MWEH".
To zabrało mi sporo frajdy z czytania, zabójcę odgadłam dość prędko, chyba pierwszy raz przy czytaniu książek Pani Camilli, i podejrzewam, że to nie dzięki mojej niezwykłej spostrzegawczości. To było banalnie proste.
Sama sprawa kryminalna choć ciekawa to jednak nie wybitna. Coś co potwornie mnie irytowało, to "przeczucia" śledczych. To ile razy prowadzący śledztwo mają "przeczucia, że coś jest nie tak" jest wręcz śmieszne. Wygląda to mniej więcej tak, że np. policjant widzi miejsce zbrodni i ma "przeczucie" coś mu nie pasuje, ale nie wie co. Przypomina sobie o tym oczywiście w kluczowym momencie.
Na łopatki rozłożyła mnie sytuacja kiedy jedna z policjantek spędziła godziny nad pewnym dziennikiem, po czym mąż głównej bohaterki daje jej tenże dziennik mówiąc,że Paula miała "przeczucie" sprawdź to, coś jest nie tak spr. I zgadnijcie co... udaje jej się, bo policjantka ślęcząc nad tym pół godziny nie zauważyła, że codziennie ktoś się tam pojawia, a w dniu zbrodni nie... Osz kur...czaki!
Mimo tych wad książkę czyta się ekspresowo, i choć czepiam się nieco fabuły, to dalej bardzo lubię styl Lackberg, pisze niesamowicie plastycznie, obrazowo i spójnie. Kreacje bohaterów są przemyślane, i każda wprowadzana przez autorkę nieścisłość, układa się w całość w finale.
KSIĄŻKĘ POLECAM JEŚLI:
+ lubicie kryminały z mocno zaznaczonym wątkiem obyczajowym
+ jesteście fanami Katarzyny Puzyńskiej
+ jesteście fanami Katarzyny Puzyńskiej
KSIĄŻKI NIE POLECAM JEŚLI:
- lubicie krymianły skupione na śledztwie, wątki obyczajowe są zbędne
-inne książki Lackberg wam się nie podobały- ta była najsłabsza
-inne książki Lackberg wam się nie podobały- ta była najsłabsza
OCENA:
7/10
✩ ✩ ✩ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★
OCENA OKŁADKOWEJ SROKI:
Ja kolekcjonuje białą serię (są jeszcze co najmniej dwa inne wydania) bo, ta najbardziej mi się podoba. Od kryminałów nie oczekuje wymyślnych okładek, im prościej tym lepiej.
PODSUMOWANIE:
Ostatnio popularni pisarze, których lubiłam nieco mnie zawodzą. Najpierw Dan Brown z słabym "Początkiem", teraz Camilla Lackberg z "Czarownicą", która była moim zdaniem dużo gorsza od poprzednich tomów. Czy polecam inne jej ksiązki? Ależ tak, te ponad 20 milionów sprzedanych egzemplarzy, to nie przypadek. Lackberg ma talent, ma swój wypracowany styl, który doceniam i lubię.
Czy tylko mnie zawodzą pisarze, po których książki sięgałam w ciemno?
Macie swoje własne książkowe rozczarowania?
Ja kolekcjonuje białą serię (są jeszcze co najmniej dwa inne wydania) bo, ta najbardziej mi się podoba. Od kryminałów nie oczekuje wymyślnych okładek, im prościej tym lepiej.
PODSUMOWANIE:
Ostatnio popularni pisarze, których lubiłam nieco mnie zawodzą. Najpierw Dan Brown z słabym "Początkiem", teraz Camilla Lackberg z "Czarownicą", która była moim zdaniem dużo gorsza od poprzednich tomów. Czy polecam inne jej ksiązki? Ależ tak, te ponad 20 milionów sprzedanych egzemplarzy, to nie przypadek. Lackberg ma talent, ma swój wypracowany styl, który doceniam i lubię.
Czy tylko mnie zawodzą pisarze, po których książki sięgałam w ciemno?
Macie swoje własne książkowe rozczarowania?
Alámenë,
Bestia