22:10

ZAPISANE W KOŚCIACH - SIMON BECKETT




„Trzecia nad ranem to martwa godzina. To godzina, kiedy śpiący jest w najgorszej formie psychicznej i fizycznej. Godzina, kiedy system obronny organizmu właściwie nie działa, kiedy obietnica poranka wydaje się nieskończenie odległa. O tej godzinie na wierzch wyłażą najmroczniejsze urojenia i najgorsze strachy.”




Tytuł: Zapisane w kościach
Autor: Simon Beckett

Przytoczony cytat w doskonały sposób obrazuje klimat książki. Simon Beckett to nazwisko znane miłośnikom thillerów i kryminałów. Sławę zdobył po ukazaniu się „Chemii śmierci” czyli pierwszego tomu przygód antropologa Davida Huntera. Pierwszą część serdecznie polecam (choć osoby o wrażliwym żołądku raczej nie powinny sięgać po tę pozycję😉 ). Dziś chciałabym zachęcić do zapoznania się z drugą częścią serii, bo uwierzcie Pan Beckett sprawi, że ciarki przejdą Wam po plecach.


Fabuła:

W książce doktor Hunter zabiera nas na Hebrydy Zewnętrzne ( archipelag wysp na północy Szkocji), a konkretniej na małą wyspę o nazwie Runa. Fabuła z początku kręci się wokół odnalezionych tam niedawno szczątków człowieka, do doktora Huntera należy ocena czy, w tym odciętym od świata miejscu, nie doszło do zabójstwa. Po tytule możecie już domyślić się co konkretnie odnaleziono, jednak nie będę wam zdradzać innych tajemniczych szczegołów tej zbrodni, a uwierzcie mi w tych kościach nie ma nic zwykłego. Już od wejścia bohatera na prom który ma za zadanie zawieźć go na Rune, atakuje nas sztorm, który opuści nas dopiero na ostatnich stronach. Książka jest tak mrocznie mglista, szara i niepokojąca, że przez cały czas mamy wrażenie, że gdzieś we mgle czai się zło i nieustannie nas obserwuje. Kiedy nasz doktor trafia na wyspę, szorm rozkręca się i odcina wszystkich od zewnętrznego świata. Mamy więc sytuacje niczym z 10 murzynków Agathy Christe, jest wyspa, jest mordeca i brak możliwości kontaktu z resztą świata.  To co uwielbiam u Simona Becketta to fakt, że pisząc sprawia jakbym była obok Huntera i zaglądała antropologowi przez ramię, wielką zasługą jest narracja pierwszoosobowa, która znacznie pomaga w takim odbiorze. Czułam, że jestem na Runie, poznaję kolejnych jej mieszkańców i ich tajemnice, a także tajemnicę samej wyspy, badam szczątki zmarłych i probuję rozwikłać sprawę morderstwa. Muszę przyznać, że bawiłam się przy tym świetnie.


Bohaterowie : 

David Hunter- antropolog sądowy to naprawdę świetna postać. Jeśli czytaliście pierwszą część, wiecie już z jakimi demonami przeszłości musi mierzyć się nasz bohater.   Wspomnienia żony i córki wciąż prześladują Davida i przez to bohater jest wielowymiarowy, lubimy go, współczujemy i rozumiemy. Chociaż ja sama niekoniecznie podzielam pasję do grzebania w zwłokach w różnym stadium ich rozkładu,  to z chęcia daję się porwać opisom Becketta i asystuje doktorowi przy jego pracy. Jeśli lubicie zaskakiwać znajomych makabryczną wiedzą, to polecam przeczytać „Zapisane w kościach”, dowiecie się między innymi jak pali się ludzkie ciało, od czego zależy wielkość płomieni, co można wyczytać z ludzkich kości, masa fascynujących faktów rodem z trupiej farmy.

Mieszkańcy Runy – tu Beckett serwuje nam wyśmienity przekrój postaci, a każda z nich skrywa swoje tajemnice. Mamy lokalnych przedstawicieli policji, zmęczonego życiem sierżanta Frasera i młodego ambitnego posterunkowego McKinneya. Do śledztwa dołącza również emerytowany inspektor Broody,  który uciekł na wyspę spędzić w spokoju lata starości. Są lokalni celebryci, charyzmatyczne małżeństwo które niedawno zamieszkało na wyspie; darczyńcy wspierący lokalny biznes i mieszkańców. Jest też sympatyczna właścicielka hotelu oraz dziennikarka wściubiająca nos w śledztwo. Beckett zwinnie prowadzi nas pomiędzy postaciami, poznajemy ich cechy charakteru, a autor sprytnie zasiewa ziarenka niepewności co do każdej postaci.  Przynam się, że pewien fakt od początku wydał mi się podejrzany (i w końcowym rozrachunku wskazywał na morderce)  to jednak autor tak sprytnie wodził mnie za nos, że poszłam bez zastanowienia za jego tropem i dałam zaprowadzić się w manowce jak dziecko. Nie żałuje bo bawiłam się przy tym świetnie.

„I nagle zachybotało tuż przede mną. To nie był ani samochód, ani dom. To było przez nikogo
niepilnowane małe ognisko przed ruinami starej kamiennej chaty. Rozczarowany zacząłem powoli
rozpoznawać to, co zobaczyłem w blasku ognia. Wokoło stały dziwne skalne kopce i na ich widok coś sobie skojarzyłem. Zdałem sobie sprawę, że nie są to twory naturalne.
To były kurhany grobowe.”
Runa- wyspa to dla mnie osobny bohater w tej powieści. Miała tak cudowny klimat odciętej od świata, zamglonej, deszczowej, szkockiej wyspy , że czystą przyjemnością było podróżować po niej z dokrotem Hunterem. Dodajmy do tego jeszcze legendy i kurhany i mamy idealne miejsce zbrodni.


Plot twisty:

Simon Beckett potafi zaskoczyć. Czytając książkę dzieliłam się swoimi odkryciami z chłopakiem, pod koniec poddałam się, plot twisty zmieniały bieg śledztwa co akapit, jeśli uważacie że na kilkunastu ostatnich stronach wiecie kto był morderca, zaufajcie mi – mylicie się.  Do tego dochodzi ostatnia scena, której wcale się nie spodziewałam. Panie Beckett czapki z głów! 
To lektura dla czytelników o stalowych nerwach.

Plusy:

+ świetny klimat, dla mnie lepszy niż w „Chemii śmierci”
+  David Hunter – sprawia, że grzebanie w zwłokach jest fascynujące
+ Runa
+ Plot twisty, które wbijają w fotel
+Opisy miejsc zbrodni


Minusy:

- ginie za dużo fajnych postaci 😉


                                                              Ocena:

8/10
 


Polecane %

Żeby lepiej poczuć smak i zapach Szkocji polecam do czytania spróbować dobrej szkockiej whisky. 


Ocena książkowej sroki:



Okładki wydawnictwa Amber są dość klimatyczne, ale nie wyróżnia ich nic wśród innych kryminałów, ja wybrałam ebooka.


Podsumowując „Chemię  śmierci” polecam gorąco każdemu. Jeśli lubicie thillery w których morderca cały czas czai się w mroku, i nie przeszkadzają wam dość szczegółowe opisy miejsca zbrodni, to bez wachania sięgajcie po drugi tom przygód doktora Davida Huntera. Mordercza zabawa gwaratnowana! 
Dajcie znać jakie są Wasze ulubione thillery, i co sądziecie o powieściach Simona Becketta?

Alámenë,

Bestia 






2 komentarze:

  1. Czytałam bodajże dwa tomy tej serii, ale wydaje mi się bardzo średnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i całe szczęście, że nie wszystkim podoba się grzebanie w trupach z dr Hunterem ! :)

      Usuń

Copyright © 2016 Book Beast , Blogger